Życie z perspektywy psa – fragment premierowej powieści „Był sobie pies” W. Bruce’a Cameron’a
Wszystkie psy idą po śmierci do nieba… chyba że mają niedokończone sprawy na ziemi. Do księgarń trafiła bestsellerowa powieść „Był sobie pies” W. Bruce’a Cameron’a opowiadająca o oddanym psie, który życiową misją czyni wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości i pogody ducha. Polecamy lekturę książki przed pójściem do kina na ekranizację w reżyserii Lasse Hallströma. Fragment powieści możecie przeczytać poniżej.
Obudziłem się, gdy samochód stanął, i rozespanymi oczkami patrzyłem na kobietę, jak pochyla się, by wziąć mnie na ręce.
? Och, jesteś taki słodki ? wyszeptała mi do ucha. Wychodząc z samochodu, przytulała mnie do piersi, a ja wyczuwałem mocne bicie jej serca i coś na kształt niepokoju. Strząsnąłem z siebie resztki drzemki i po szybkiej kupce na trawie byłem gotów na jakiekolwiek wyzwanie, które tak ją zmartwiło.
? Ethan! ? zawołała. ? Chodź, chcę, żebyś kogoś poznał.
Spojrzałem na nią z zaciekawieniem. Znajdowaliśmy się przed dużym białym domem, a ja zastanawiałem się, czy na jego tyłach są psie budy albo jakaś duża zagroda. Nie słyszałem jednak żadnego szczekania, więc może byłem tu pierwszym psem.
Wtedy tylne drzwi domu otworzyły się z łoskotem, a na ganek wybiegł człowiek, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem. Zeskoczył z cementowych schodków na trawę i stanął w bezruchu.
Zaczęliśmy się na siebie gapić. Uświadomiłem sobie, że to ludzkie dziecko, a dokładniej chłopiec. Uśmiechnął się szeroko i rozłożył ramiona.
? Szczeniaczek! ? wykrzyknął radośnie i obaj pobiegliśmy ku sobie. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie mogłem przestać go lizać, on nie mógł przestać chichotać, a obaj nie mogliśmy przestać tarzać się razem w trawie.
Nigdy chyba nie miałem potrzeby rozmyślania o istocie zwanej chłopcem, ale teraz, kiedy znalazłem jednego dla siebie, stwierdziłem, że nie ma we wszechświecie wspanialszego stworzenia. Chłopiec pachniał błotkiem, cukrem i jakimś obcym mi zwierzęciem. Jego palce pachniały też lekko mięskiem, więc mu je wylizałem.
Pod koniec dnia znałem go już na pamięć i poznałbym go wszędzie, nie tylko po zapachu. Poznałbym jego twarz, dźwięk głosu, gesty. Miał ciemne włosy jak Bobby, ale był krótko ostrzyżony, a i oczy miał dużo jaśniejsze od mojego dawnego opiekuna. Osobliwie przechylał do mnie głowę, jakby chciał mnie bardziej usłyszeć niż zobaczyć, a za każdym razem, gdy przemawiał, jego głos przepełniała radość.
Głównie jednak napawałem się jego zapachem, lizałem go po twarzy i podgryzałem palce.
? Mamusiu, czy możemy go zatrzymać? Możemy? ? prosił w przerwach w chichotaniu.
Kobieta przykucnęła, żeby pogłaskać mnie po główce.
? No cóż, wiesz, jaki jest tata, Ethan. Zechce usłyszeć, że będziesz się pieskiem zajmował?
? Będę! Będę!
? ? i że będziesz go wyprowadzał na spacery, karmił?
? Codziennie! Będę go codziennie wyprowadzał na spacery, karmił, czesał, poił?
? ? i sprzątał jego kupkę z trawnika?
Na to pytanie chłopiec nie odpowiedział.
? Po drodze kupiłam karmę dla szczeniąt. Chodź, damy mu kolację. Nie uwierzysz, jak to było, musiałam biec na stację benzynową po butelkę wody, bo mały prawie umarł z przegrzania ? powiedziała kobieta.
? Chcesz kolację, hę? Zjemy kolacyjkę? ? zapytał mnie chłopiec.
Jak dla mnie bomba!
Ku mojemu zdziwieniu chłopiec podniósł mnie i zaniósł do domu na rękach! Nigdy w życiu nawet przez myśl mi nie przeszło, że takie coś jest możliwe.
Już mi się tu podobało.
Niektóre podłogi w domu były miękkie i przesiąknięte tą samą wonią obcego zwierzaka, którą wyczuwałem od chłopca, podczas gdy inne były twarde i śliskie; kiedy goniłem chłopca po domu, rozchodziły mi się na nich nóżki. Gdy brał mnie na ręce, strumień przepływającej między nami miłości był tak silny, że aż mnie ściskało w żołądku, jakby opanował go głód.
Leżałem właśnie z chłopcem na podłodze, bawiąc się w zabieranie szmatki, gdy nagle poczułem lekką wibrację przechodzącą przez dom i usłyszałem dźwięk, który, jak już wiedziałem, oznaczał zamykanie drzwi od samochodu.
? Tata wrócił ? powiedziała kobieta o imieniu Mamusia do chłopca o imieniu Ethan.
Ethan wstał z podłogi i podszedł do drzwi, a Mamusia stanęła obok niego. Potrząsnąłem jeszcze szmatką w ostatnim zwycięskim geście, ale nie była już tak interesująca jak wtedy, gdy do jej drugiego końca przytwierdzony był chłopiec.
Drzwi się otworzyły.
? Cześć, tato! ? zawołał głośno chłopiec.
Do pokoju wszedł mężczyzna, przesuwając spojrzeniem od Mamusi do Ethana i z powrotem.
? Okej, o co chodzi? ? zapytał.
? Tato, mamusia znalazła takiego szczeniaczka? ? zaczął Ethan.
? Był zamknięty w samochodzie, prawie umarł od udaru słonecznego ? dodała Mamusia.
? Tato, czy możemy go zatrzymać? To najgrzeczniejszy szczeniak na świecie!
Postanowiłem skorzystać z chwili nieuwagi i zanurkowałem w buty chłopca, ciągnąc za sznurówki.
? Och? no nie wiem, to nie najlepsza pora ? odpowiedział ojciec. ? Czy wiesz, ile taki szczeniak wymaga opieki? A ty masz tylko osiem lat. To zbyt duża odpowiedzialność.
Szarpnąłem za sznurówkę, która wreszcie skapitulowała i się rozwiązała. Próbowałem uciec z nią w zębach, ale była mocno przytwierdzona do stóp chłopca i pociągnęła mnie z powrotem, a ja przekoziołkowałem i przewróciłem się. Warcząc, raz jeszcze rzuciłem się na sznurówki, chwyciłem je i odpowiednio wytarmosiłem.
? Zaopiekuję się nim, będę go wyprowadzał na spacery, karmił, kąpał ? wyliczał chłopiec. ? To najlepszy szczeniak na świecie, tato. I już nauczył się porządku!
(…)
W. Bruce Cameron „Był sobie pies”
Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 392
Opis: Bailey jest zszokowany ? po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego psiaka odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze ? dobrego, poczciwego pupila. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa! „Był sobie pies” to pokrzepiająca i pomysłowa historia. Doprowadza czytelnika do łez ? zarówno tych ze śmiechu, jak i wzruszenia. Ta książka w piękny sposób pokazuje, że miłość nie zna granic oraz że nasi najbliżsi zawsze są przy nas.
TweetKategoria: fragmenty książek