Stanisław Grzesiuk wspomina, jak baran bił esesmanów, w niepublikowanym wcześniej fragmencie „Pięciu lat kacetu”

31 stycznia 2018


Dzięki nowej edycji wydawnictwa Prószyński i S-ka mamy możliwość po raz pierwszy przeczytać nieocenzurowaną wersję „Pięciu lat kacetu” Stanisława Grzesiuka. W książce znalazło się kilkadziesiąt niepublikowanych dotąd fragmentów przywróconych z oryginalnego rękopisu. Czasem są to pojedyncze zdania, innym razem ? całe akapity, a nawet strony. Jedną z historii opisanych przez autora, a niedostępnych w dotychczasowych wydaniach, publikujemy poniżej. Działo się to podczas pobytu Grzesiuka w obozie koncentracyjnym Gusen.

Pracując w Górnym Kamieniołomie, obserwowałem dwa razy, jak baran bił esesmanów. W pobliskim gospodarstwie obozowym było stadko owiec i baran, którego więźniowie nauczyli bić. Naszym kierownikiem był esesman, którego z powodu jego sposobu chodzenia nazywaliśmy „łabędziem”. Stanął on kiedyś nad kostkarzami i tłumaczył im coś. Ręce miał założone na plecach i mówiąc, kiwał się do przodu. W tym momencie zza szopy wyszły owce. Baran, jak zobaczył, że ten tak się kiwa, pokręcił łbem, oblizał się, rozpędził? i grzmotnął go łbem w tyłek. Esesman poleciał w przód, potknął się, przeskoczył przez kamienie, wykręcił się z wściekłością i już sięgał po pistolet, gdy zobaczył, że to go tak urządził baran, który znów oblizał się i ruszył do nowego ataku, ale wtedy już więźniowie złapali go w biegu i odpędzili. My przyglądaliśmy się tej scenie przez szpary naszej szopy. Innym razem owce pasły się na dole, przy torze kolejki łączącej Mauthausen z Gusen. Kolejką tą odwoziło się do polerowania kamienie obrobione w Gusen przez naszych kamieniarzy. Było to w czasie przerwy obiadowej i wszyscy siedzieliśmy na powietrzu przed szopą. Jeden z kolegów zawołał nas na krawędź wysypiska i pokazał nam, że obok torów kolejowych idzie esesman z białym węzełkiem w ręku. „Uważajcie, zaraz baran będzie go bił”. I faktycznie ? gdy tylko minął on owce, baran pobiegł za nim i uderzył go z tyłu łbem pod kolana. Przewrócił się, węzełek wypadł mu z ręki, spadła czapka. Łapie za pistolet, baran do niego, on chodu, baran za nim. Wreszcie zaczął w barana rzucać kamieniami i odpędził go. Włożył czapkę, popatrzył na węzełek, machnął ręką i poszedł. Zastanawialiśmy się, co niósł. Wreszcie zsunąłem się po wysypisku w dół i zobaczyłem, że to były potłuczone jajka w chusteczce do nosa, które widocznie esesman zorganizował sobie w gospodarstwie. Z chusteczką wróciłem już schodami w górę, a chusteczka ta służyła mi jeszcze długo. Tak wyglądało w pracy do połowy stycznia.
(…)

Stanisław Grzesiuk „Pięć lat kacetu”
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 616

Opis: Wspomnienia z obozów koncentracyjnych Dachau, Mauthausen i Gusen. Grzesiuk z właściwym sobie humorem, szczerością i bezpośredniością portretuje nazistowską machinę pracy i śmierci. I próbuje opowiedzieć o cenie człowieczeństwa w miejscu, które z niego odzierało. Po latach tekst porównano z rękopisem i przywrócono wszystkie fragmenty usunięte przez cenzurę i wydawcę. Książka zawiera fragmenty najważniejszych recenzji oraz wypowiedzi samego autora.

fot. archiwum rodzinne Stanisława Grzesiuka

Tematy: , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek