Podejrzana aplikacja mobilna, wciągające śledztwo i tajemnicza namiętność. Przeczytaj fragment thrillera „Szelest” Małgorzaty Oliwii Sobczak

8 listopada 2021

10 listopada nakładem Wydawnictwa W.A.B. ukaże się nowy thriller kryminalny Małgorzaty Oliwii Sobczak. W „Szeleście” autorka daje czytelniczkom wszystko to, za co pokochali serię „Kolory zła”, ale jednocześnie w intrygujące śledztwo wplata erotyzm. Poniżej możecie przeczytać przedpremierowo krótki fragment książki.

Pod ich stopami pękały kruche patyki.

Chrup. Chrup.

– Może byś tak zwolnił, byczku? – wycedziła Weronika. Jako jedyna miała na sobie buty na obcasie. Niewielkim, ale zawsze. W końcu wybrała się na urodzinową prywatkę do Pawła, a ten jej się podobał. Liczyła na tańce, szampana i grę w butelkę, która znów wracała do łask, choć w podrasowanej formie; tak bawiła się młodzież w jej starym liceum. Tymczasem znajomi z nowej klasy wymyślili spacer po lesie z jakąś głupią aplikacją.

Dziewczynę z minuty na minutę ogarniała coraz większa irytacja. Robiło się coraz ciemniej. Jasne światełka latarek z telefonów komórkowych prześlizgiwały się po leśnej ścieżce. Przed nimi rozciągały się cienie. Konary drzew, paprocie i jeżyny zlewały się ze sobą w czarną, bezkształtną masę.

– Pamiętacie tę scenę z Darka? – odezwał się Mikołaj. – Jak idą przez las, stają przed jaskinią i słyszą ten dziwny odgłos?

– No! A potem wszyscy uciekają i nagle ten chłopiec, Mikkel, znika. – Paweł zniżył głos i od dołu rozświetlił swoją twarz latarką.

– Ej, weź! Bo zaczynam się bać! – Wiola, dziewczyna o kruczoczarnych, prostych włosach, ściętych równiutko tuż przy linii szczęki, złapała Pawła pod ramię. – Nie lubię takich…

– Daleko jeszcze? – przerwała jej Wera.

– Trzysta dwadzieścia metrów – odpowiedział Antek. Trzymał w ręku smartfona i wpatrywał się w mapę na wyświetlaczu. – Za sto metrów mamy skręcić w prawo. – Poświecił latarką w bok, starając się dostrzec jakieś przejście, ale nie zauważył żadnego rozwidlenia.

– Jak myślicie, co tam znajdziemy? – odezwała się Wiola.

– Słyszałam, że w tych lasach można się natknąć na powojenne bunkry – powiedziała Anka.

– Czyli nic ciekawego – mruknęła Weronika.

– Może nas prowadzi do paśnika? – zastanowił się Antek, stając przed ścianą krzaków, którą wskazywała strzałka na mapie.

Reszta grupy też przystanęła.

– To tutaj? – zapytał zdziwiony Paweł.

– Nie. Jeszcze dwieście dwadzieścia metrów. Tylko każe tutaj skręcić, a nie ma przejścia.

– Czyli wbijamy się w las? – Mikołaj zerknął na mapę.

– Chyba jesteś rąbnięty na mózg – warknęła Weronika.

– Chyba nie wymiękasz? – Paweł zaświecił jej latarką w twarz.

Weronika zmrużyła oczy.

– Ja nigdy nie wymiękam – powiedziała.

Jeszcze tego by brakowało, żeby poszła fama po nowej szkole, że jest jakimś cholernym tchórzem. O Werze można było wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest mięczakiem. Wysiliła się na uśmiech. Paweł też się lekko uśmiechnął. Wydało jej się, że zagryzł usta. Wyswobodził się z objęć Wioli, podał Weronice dłoń i pociągnął ją za sobą. Zaczęli przebijać się przez krzaki. Po chwili znaleźli się pomiędzy drzewami. Wiosenna leśna gleba była tu mokra i grząska. W oddali pohukiwała sowa. Światła latarek punktowo znaczyły las.

– Jeszcze kilka metrów – odezwał się Antek. – No, jesteśmy na miejscu – stwierdził po chwili, świecąc telefonem wokół siebie.

– Przecież tu nic nie ma – zauważyła znudzona Wera. – Same drzewa.

– Trzeba się rozejrzeć – uznał Antek i zrobił kilka kroków w prawo. Wera patrzyła, jak reszta grupy rozchodzi się w różnych kierunkach, uważnie oglądając każdy pień i krzak. Zniecierpliwiona dziewczyna mruknęła i też poświeciła latarką wokół. Przeszła kilka metrów w bok. Obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni i już miała zrezygnować, gdy nagle mignął jej jakiś kształt. Zawróciła i oświetliła to miejsce promieniem latarki. Tak, wyraźnie coś tam było.

– Ej! Tam coś jest! – zawołała.

– Gdzie? – Z ciemności wydobył się głos Pawła.

– No tam! – Kilkakrotnie zrobiła szybki ruch latarką.

Szuranie. Łamane patyki. Szelest liści. Koledzy skierowali się we wskazane przez nią miejsce. Wera również ruszyła przed siebie.

– O kuźwa! – Zatrzymała się w pół kroku. Serce załopotało. Obok niej pojawili się Antek, Paweł, Mikołaj, Anka i Wiola.

– Co to? – szepnął ktoś.

Wszyscy oświetlali latarkami kształt ukryty za drzewami kilka metrów dalej. Bali się poruszyć.

– Huśtawka? – Wera wysiliła wzrok.

– Ktoś tam chyba siedzi! – Głos Mikołaja się łamał. Cofnęli się o krok. Zbili się w ciasną grupkę.

– Trzeba zobaczyć – stwierdził Antek, głośno przełykając ślinę. – Kto idzie ze mną?

Przez chwilę panowała cisza.

– Ja pójdę – odezwał się Paweł. – Zostańcie tu. I nie rozdzielajcie się – dodał, ruszając z Antkiem w stronę postaci majaczącej w świetle latarek.

Grupa młodzieży podążała wzrokiem za chłopakami, których kroki w ciszy nocy brzmiały bardzo donośnie. Antek i Paweł na chwilę zniknęli za drzewami. Wszyscy pozostali wstrzymali oddechy. Nagle usłyszeli głośny śmiech. Spojrzeli po sobie, powoli się rozluźniając.

– Chodźcie! – dało się słyszeć nawoływanie Pawła.

– Ja pierdzielę – stęknęła Ania, wypuszczając powietrze. Patyki znów zaczęły głośno pękać pod ich stopami. Wyszli zza ściany drzew i podeszli do kolegów.

– Co to? – zapytała Wiola z niedowierzaniem.

Stanęli przed zniszczoną huśtawką, którą teraz oświetlały promienie wszystkich latarek. Faktycznie na spróchniałej konstrukcji ktoś siedział. A raczej coś.

– Lalka – powiedział Antek.

W jego głosie dało się słyszeć wyraźną ulgę. Zupełnie naga porcelanowa lalka miała wielkość kilkuletniego dziecka. Jej głowę wieńczyły jasne, długie włosy. Na jednym z policzków zauważyli różowe serce, a pod powiekami, niczym u Pierrota, namalowano duże czarne łzy. Twarz lalki była połamana, w miejscu nosa zionęła dziura.

– Ale creepy. – Wera pokręciła głową.

– Noo – potwierdziła Wiola i po chwili wybuchnęła śmiechem.

Inni też zaczęli się chichrać. Najpierw z wahaniem, po chwili śmielej. W końcu wszyscy rechotali, łapiąc się za brzuchy. Weronika też poczuła nagłą wesołość, choć zdobyła się jedynie na kpiarski uśmiech. Wyczuła coś pod podeszwą buta. Mimowolnie się schyliła i wtedy to usłyszała. Charakterystyczne pęknięcie spróchniałej gałęzi gdzieś nieopodal.

Zamarła. A potem syknęła:

– Cicho!

Nikt nie zwrócił na jej słowa uwagi. Instynktownie chwyciła zatopiony w ciemności przedmiot, szybko się podniosła i powtórzyła głośniej:

– Cicho!

Wszyscy natychmiast zamarli. Tylko Wiola jeszcze nerwowo chichotała.

– Co? – zapytał Paweł.

– Słyszeliście? – Wera szukała potwierdzenia.

– Ale co? – Antek rozejrzał się wokół.

– Jakiś dźwięk – odpowiedziała Wera. – Jakby ktoś się zbliżał.

Cisza. Głucha, wypełzająca zza drzew cisza.

– Eeee, nic nie… – zaczęła Anka.

– Nie chcę! – rozległo się cichutkie wołanie.

Wszyscy podskoczyli.

– Ja pierdzielę! – krzyknął Paweł. – Słyszeliście?

– Niech pan przestanie! – Głos ponownie rozszedł się gdzieś obok nich.

– To ta lalka? – zapytała nagle Wiola.

Odskoczyła do tyłu. Wszyscy spojrzeli na lalkę. Zaciśnięte w nieokreślonym wyrazie usta. Matowe, szklane oczy nieruchomo wpatrujące się w pustkę.

– Chyba nie, ale ja stąd wieję – powiedział Antek i zaczął biec.

Ania też zerwała się do ucieczki. Reszta, niewiele myśląc, ruszyła za nimi. Pnie drzew, zwisające gałęzie raniące skórę, ostre krzaki. Przedzierali się na oślep. Obcasy Weroniki co rusz zapadały się w wilgotnej ziemi. Biegła co sił, by nadążyć za innymi. Z wysiłku pulsowały jej skronie. Zapomniała, że wciąż ściska w ręku przedmiot znaleziony przy huśtawce.
(…)

Małgorzata Oliwia Sobczak „Szelest”
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 352

Opis: Dziennikarka Alicja Grabska dostaje zlecenie przetestowania mobilnej aplikacji Place to Rest, prowadzącej do zagadkowych miejsc na mapie Trójmiasta. W czasie kolejnego z wypadów, w lesie nieopodal sopockiej Łysej Góry, natyka się na ciało zamordowanej młodej kobiety. Czy śmierć zadana ofierze stanowiła karę? A jeśli tak, to za co? Dochodzenie prowadzone przez detektywa Oskara Korde łączy sprawy śmierci nastolatki i studentki dziennikarstwa. Morderca nie zostawił na miejscu przestępstwa żadnych śladów, jedynym tropem pozostaje karta pamięci z zapisanym na niej enigmatycznym filmikiem. Wspólne śledztwo Grabskiej i Kordy wiedzie do mrocznego, pełnego tajemnic i erotyzmu świata, w którym przeszłość nie daje o sobie zapomnieć.

Tematy: , ,

Kategoria: fragmenty książek