„Playboy” miał problem z opowiadaniem Davida Fostera Wallace’a. Przeczytaj fragment biografii „Każda historia miłosna jest historią o duchach” autorstwa D. T. Maxa

14 czerwca 2022

Książka „Każda historia miłosna jest historią o duchach. Życie Davida Fostera Wallace’a” D. T. Maxa opisuje niełatwą drogę autora „Krótkich wywiadów z paskudnymi ludźmi” i „Niewyczerpanego żartu” na literacki szczyt. David Foster Wallace od początku swej pisarskiej drogi budził kontrowersje. Niemałe zamieszanie wywołał już swoim pierwszym opowiadaniem opublikowanym w pozaliterackim, głównonurtowym czasopiśmie, którym był „Playboy”. Poniżej możecie przeczytać fragment biografii, który opisuje tę sytuację.

W styczniu 1988 roku Wallace powrócił do domu, do Urbany. Jego zatrudnienie w Amherst, trwające jeden semestr, dobiegło końca. Usiłował znaleźć następną pracę, ale bez skutku. Jedną z posad, o które się ubiegał, był program magisterski na Uniwersytecie Arizony. „Zapytałem wydział literatury – wspomina Steven Orlen, ówczesny rektor. – Nie chcieli go”. Frank Conroy, z którym Wallace uczestniczył we wspólnym odczycie w West Side Y wiosną 1987 roku, był fanem jego prozy, ale zawiadomił go, że w Iowa Writers’ Workshop chwilowo nie ma wakatów. W Provincetown Fine Arts Center dowiedział się, że ma „zbyt wysokie kwalifikacje” na rezydencję. W tej sytuacji Wallace nie miał innego wyjścia, jak wrócić do rodziców, pod skrzydła, jak to później nazwał, „Fundacji Pana i Pani Wallace dla Zbłąkanych Dzieci”.

Minęło sześć miesięcy, odkąd uzyskał stopień magistra. Niewiele się w tym czasie wydarzyło i nic nie zostało napisane. Wallace wreszcie uświadomił sobie, że ma problem z narkotykami i alkoholem. W lutym zaczął uczęszczać na cotygodniowe sesje trzeźwości. Później mówił przyjaciołom, że lubił te zebrania, ale czuł, że stawiane mu tam wymagania są niezmiernie trudne do spełnienia. Przez większą część minionej dekady ostro palił trawkę. Marihuana otworzyła mu drzwi do twórczości literackiej. Teraz chciał się od niej uwolnić w nadziei, że jego życie, nękane niepokojami, niepowodzeniem w związkach i poczuciem, że skończył się jako pisarz, ulegnie poprawie. Na razie pocieszał się tym, że jesienią miał wyjść zbiór jego opowiadań. Alice Turner kupiła opowiadanie o Lettermanie dla „Playboya”, a pismo literackie „Conjunctions” wzięło stanowiące hołd dla W.H. Gassa opowiadanie John Billy. Zdawało się, że wszystko jest gotowe do publikacji tomu Girl with Curious Hair, drugiej książki tego obiecującego młodego autora.

Niestety, wszystko potoczyło się pechowo. Tuż przed oddaniem do druku opowiadania o Lettermanie inny redaktor „Playboya” obejrzał przypadkiem telewizyjny program Lettermana i ze zdumieniem rozpoznał część kwestii z tekstu Wallace’a w ustach aktorki Susan Saint James. Zawiadomił o tym Alice Turner, która doniosła o plagiacie prawnikom „Playboya”. Dla Wallace’a wykorzystanie tekstu żyjącej osoby oznaczało złożony problem prawny, chociażby dlatego, że postać w jego opowiadaniu też ma na imię Susan i jest uzależniona od xanaxu. (Wallace tłumaczył się później przed prawnikami, że szczegół ten zaczerpnął z własnego ówczesnego uzależnienia).

Prawnicy „Playboya” zalecili wszystkim milczenie i kazali mieć nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Za późno było na wprowadzenie zmian w tekście i prawdopodobnie nikt nie zauważyłby nadużycia. Ze strony „Playboya” skończyło się na wściekłym liście, który Turner wysłała Wallace’owi. „Literatura – pisała – często bazuje na faktach, jako doświadczona redaktorka umiem sobie z tym radzić”. Ostrzegła go, że wystawił na poważne ryzyko swoją reputację; że pisarzom, którzy popełnili plagiat, nigdy się nie wybacza. „Mam nadzieję, że ten list Cię przerazi – zakończyła. – Ma Cię przerazić”.

W czerwcu 1988 roku ukazał się kolejny numer „Playboya” i było w nim opowiadanie Wallace’a, które zostało dobrze przyjęte. Nikt reprezentujący Saint James nie skontaktował się z pismem.

Jednak „Playboy” zawiadomił wydawnictwo Viking Penguin, że Wallace zataił zapożyczenie materiału, Gerry Howard stanął w obronie swojego autora (między innymi perswadując Turner, że cała ta afera to „postmodernistyczny psikus”). Jednak Viking Penguin miał właśnie za sobą dwa kosztowne procesy i nie zamierzał więcej ryzykować. Prawnicy wydawnictwa poprosili Howarda, by wypytał Wallace’a o wszystkie żywe modele opowiadań z jego zbioru. Domagali się podania źródła każdego faktu i stwierdzenia, akapit po akapicie. Howard wspomina to jako „literacki odpowiednik rewizji osobistej”.

Przebywający u rodziców Wallace stał się tym samym pisarzem à rebours: odsłaniał źródła fikcji literackiej, powstałej niejednokrotnie przed dwoma laty. Posłał Howardowi osiemnastostronicową odpowiedź. Jeszcze nie miał świadomości, w jakie kłopoty się wpakował. W liście do Howarda próbuje chwilami grać chojraka:

s. 148 David Letterman nigdy, o ile mi wiadomo, nie mawiał 'Śmieszna sprawa, chłopie’ – ze zmienną częstotliwością lub nie. Jest to jednak, o dziwo, dokładnie coś, co mógłby mówić.

Gdzieniegdzie wpadał w ton przepraszający. Przyznał, że widział Saint James w programie Lettermana pod koniec 1986 lub na początku 1987 roku i uznał, że jej występ mógłby posłużyć

za proste narzędzie do rozpracowania zarówno działania Lettermanowskiego humoru i interakcji, jak i uczuć średnio sławnej osoby, która musi mierzyć się, publicznie, z faktem, że jej sława jest, i to zasłużenie, średnia.

Przyznając, że opowiadanie zostało istotnie zaczerpnięte z życia, Wallace udawał, że nie pojmuje skutków tego faktu:

Wprawdzie główna postać nie ma żadną miarą reprezentować osoby Susan St. James, ale wywiad, którego udziela Lettermanowi, ich dyskusja na temat Oreo oraz jej zapewnienie (ze znacznie większą dozą sarkazmu, niż to ma miejsce w opowiadaniu), że robi te reklamy dla zabawy, stanowią w istocie zarówno temat tej historii, jak i zawłaszczenie publicznie dostępnych danych. To, że ludzie pomyślą, iż opowiadanie jest 'o’ osobie pani St. James, nigdy nie przeszło mi przez myśl.

Pamiętał, że Turner pytała go, skąd wziął dialogi do tego opowiadania, ale, jak stwierdził, po prostu „nie przyszło mi do głowy, że jest to coś, o czym należy opowiadać”. Nie przyszło mu też do głowy zdradzić źródło imienia bohaterki, Susan – „kolosalna wpadka”. Ostatecznie przyznał się do „co najmniej jednej linijki na stronę, która jest albo podkradziona, albo po prostu nie pamiętam”.

Wiedział już, że My Appearance to przegrana sprawa: „W kwestiach legalności i uczciwości wobec wydawców jest to spieprzony kawał roboty” – napisał do Howarda. Dalej jednak walczył o pozostałe opowiadania z tomu, w których czuł się mniej zadłużony wobec żywych modeli. Na użytek Howarda, dołączył do Little Expressionless Animals następującą adnotację:

s. 11 – John Updike to imię i nazwisko prawdziwego pisarza, którego postać imieniem Julie bardzo nie lubi.

s. 20 – Niektóre ze wspomnianych tutaj tików, np. antypatia do zegarów cyfrowych i kofeiny, lęk przed migotliwą fluorescencją, to tiki dziewczyn, z którymi kiedyś chodziłem.

A doszedłszy do ulubionego opowiadania Westward, odzyskał poczucie humoru:

s. 260 – Kierkegaard dawno nie żyje i myślę, że jego idee należą do domeny publicznej – jeżeli nie, to masa profesorów na całym świecie naraża się na procesy sądowe.

Poza uszczypliwością był w tych uwagach pierwiastek autentycznego niezrozumienia: czy badając naturę rzeczywistości, zwłaszcza rzeczywistości medialnej, autor nie powinien włączyć jej w swoje dzieło? Wallace od dziecka domagał się uzasadnienia przyjętych reguł. Dlaczego – pytał Howarda – wolno mu było w jednym opowiadaniu użyć imion postaci z Zagubionego w labiryncie śmiechu, a w innym nie wolno było przytoczyć incydentów z programu Lettermana? „Może jestem głupi; nie widzę różnicy”. Howard przekazał jego długi list prawnikom wydawnictwa Viking Penguin. Ich stanowisko było jasne: opowiadania Wallace’a roiły się od szczegółów narażonych na sankcje prawne; Wallace okazał się nierzetelny; opowiadania w ogóle źle się sprzedają. Mimo że wydrukowano już szpalty, wydawca postanowił nie publikować książki – ku zgorszeniu jej redaktora i autora. „Nawet nie bali się straty finansowej, po prostu uznali, że zostaną pozwani” – poskarżył się Wallace w wywiadzie blisko dziesięć lat później, nadal wstrząśniety.

Powoływali się na tak zwane prawo do publicznego wizerunku. Nie prawo do prywatności, tylko prawo do publicznego wizerunku, z którego wynikało, że opublikowanie opowiadania o Jeopardy! równałoby się z mojej strony czerpaniu zysków z fizycznego podobieństwa do Pata Sajaka* – tak samo jakbym biegał po imprezach otwarcia galerii handlowych jako Pat Sajak i zgarniał honoraria, które jemu się prawnie należą. Co wydawało mi się skrajnie bizarne.

Utrafił w sedno problemu. Co takiego uczynił poza tym, że spełnił obowiązek pisarza? Wziął kilka programów rozrywkowych, z którymi Amerykanie byli tak oswojeni, że przestali dostrzegać ich wagę, i pokazał, dlaczego są takie ważne. Wskazał toksyczne elementy kultury i przestrzegł przed nimi czytelników. Sam też bawił, ale nie robił tego fałszywie. Jak najdalszy od zbijania kasy na sławie Pata Sajaka czy Davida Lettermana, pokazał, jak oni na nas robią kasę, na naszym płaskim pojęciu humoru i naszym wykoślawionym wyobrażeniu o sobie. Za to właśnie ukarano go bezceremonialnym odrzuceniem.
(…)
_
Przypisy:
* Właść. Właśc. Patrick Leonard Sajdak (ur. 1946) – amerykański celebryta telewizyjny.

D. T. Max „Każda historia miłosna jest historią o duchach. Życie Davida Fostera Wallace’a”
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 480

Opis: Odkąd zmarł przedwcześnie śmiercią samobójczą w 2008 roku, w wieku zaledwie czterdziestu sześciu lat, David Foster Wallace stał się kimś więcej niż przedstawicielem swojego literackiego pokolenia – został symbolem szczerości i uczciwości w nieautentycznych czasach, postacią, której sława i wpływ rozprzestrzeniają się z każdym kolejnym dniem. W tej biografii, od której trudno się oderwać, D.T. Max odtwarza pełną udręki, lecz często triumfalną batalię Wallace’a o sukces literacki, naznaczoną zmaganiami z depresją i uzależnieniem – walkę, której arcydzielnym wynikiem jest powieść „Niewyczerpany żart”. Pisana we współpracy z rodziną i przyjaciółmi Wallace’a, biografia tego niezwykłego autora została napisana na podstawie setek stron niepublikowanych listów, rękopisów i dzienników pisarza i ukazuje w rewelacyjny, poruszający i hipnotyzujący sposób unikatowy związek życia Wallace’a z jego twórczością.

fot. Laura Bielak/W.A.B.


Tematy: , , , , , , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek