Nieznane historie polskich malarek w legendarnej dzielnicy Paryża. Przeczytaj fragment książki „Polki na Montparnassie” Sylwii Zientek

3 czerwca 2021

Przed II wojną światową prawie 200 Polek żyło i działało twórczo na Montparnassie. Były wśród nich prawdziwe prekursorki i wybitne artystki, ale w większości przypadków próżno szukać ich prac na wystawach. Leżą w magazynach muzeów, niszczeją na strychach bądź zdobią anonimowo ściany domów. Ich zawiłym losom Sylwia Zientek poświęciła swoją najnowszą książkę, „Polki na Montparnassie”, którą znajdziecie już w księgarniach. Autorka dokopała się do niedostępnych dotąd archiwów, zdobywając informacje, które pozwoliły odtworzyć biografie niektórych z tych kobiet. Poniżej możecie przeczytać fragment tej publikacji.

W paryskiej dorożce

Wieczorem 11 listopada 1882 roku Anna Bilińska wysiada z tonącego w kłębach pary pociągu na paryskim Gare de l’Est (dworcu wschodnim). Podróż z Warszawy z przesiadkami trwała niemal cztery dni. W woreczku ma jedynie 150 rubli, ale jest gotowa podbić Paryż.

Panna Bilińska za kilka tygodni skończy dwadzieścia osiem lat. Jest wysoką – jak na ówczesne standardy – kobietą, mierzy metr siedemdziesiąt. Krój skromnego płaszcza podkreśla szczupłą sylwetkę. W jej bystrych, ciemnych oczach dostrzec można determinację i upór, a ciemnobrązowe włosy, mocno zarysowany podbródek zdradzają stanowczość i siłę ducha. „Nie jest to wcale twarz przeciętnie ładna, lecz niebanalna bez wątpienia. Nad energicznym podbródkiem śmiała linia ust namiętnych, nad niemi nozdrza ruchome, napięte – nozdrza młodego arabczyka; wysoko w górze dominuje nad wszystkiem szerokie, odkryte, myślące czoło, z pod którego w mroku silnie zarysowanych łuków brwi połyskują dwie duże, głębokie, zdecydowane choć smętne i wpatrzone gdzieś w dal nieuchwytną źrenice” – charakteryzuje Annę doktor Bohdanowicz.

Tkwi w niej „kozacza dusza”, złakniona swobody i wolności, jakiej zasmakowała w dzieciństwie na ukraińskich stepach. Ale teraz Anna ma bardzo konkretny plan. Chce być pełnoprawną artystką, tworzyć – jak jej koledzy malarze – sceny figuralne, pokrywać wielkie płótna kompozycjami historycznymi czy religijnymi. Po to właśnie przyjechała do Paryża.

Co prawda, tutaj, podobnie jak w Warszawie, Krakowie czy Monachium kobiety wciąż nie mogą studiować w szkole sztuk pięknych, ale mają dużo większe możliwości by osiągnąć profesjonalizm.

Nieraz słyszała: „kobiety muszą zdecydować, czy chcą zostać artystą, czy kobietą”. Anna nie chce wybierać. Bycie malarką jest dla niej na razie ważniejsze niż małżeństwo. Przyjdzie na nie czas, kiedy będzie już pewna, że założenie rodziny nie oznacza porzucenia sztuki. Chociaż we Lwowie mieszka pewien zdolny rysownik, który nie jest Annie obojętny. Zanim nazwie go ukochanym, minie jeszcze dużo czasu. W torbie podróżnej trzyma listy od Wojtka, pisany od niedawna dziennik, nuty do ulubionych ukraińskich dumek, zbiór książek (w tym ulubione powieści Elizy Orzeszkowej), a także skromną garderobę.

Skromna suma, jaką z trudem zebrał dla niej ojciec, musi wystarczyć Annie na kilka pierwszych miesięcy życia w Paryżu. Kiedy opłaci naukę w prywatnej szkole, niewiele zostanie na jedzenie i całą resztę. Na szczęście nie musi martwić się o pokój – zamieszka u przyjaciółki. Nazywa się Zofia Stankiewiczówna i jako pierwsza spośród młodych warszawskich malarek rozpoczęła naukę w Académie Julian. To ona namówiła Annę, by do niej dołączyła.

Anna wychodzi przed dworzec i bierze dorożkę. Wyuczone przed laty francuskie słowa brzmią dziwnie, nie wszystko rozumie. Podaje adres przyjaciółki. Konie ruszają powoli szerokim bulwarem. Deszcz bębni o dach. Przez okienko powozu spogląda na wyłaniające się z listopadowego mroku rozświetlone sklepy, lokale, barwne towarzystwo w jarzących się wnętrzach eleganckich kawiarni. Patrzy na tak odmienne od warszawskich czy krakowskich domów haussmannowskie kamienice, podziwia sylwetki rosnących w rzędach platanów. Nie może uwierzyć! Oto Polka z dalekich kresów dotarła aż tutaj!

Tutaj nareszcie zdoła pokonać główną przeszkodę w karierze profesjonalnej malarki: w Paryżu kobiety mogą rysować żywych, nawet nagich modeli i modelki! Ani w prywatnej szkole Gersona w Warszawie, ani tym bardziej w Krakowie nie jest to możliwe. Przecież nauka aktu wywiera na kobiety niekorzystny wpływ. Szkodzi ich zdrowiu! Niektórzy akademicy twierdzą, że za rysowanie nagiego modela kobiety czeka kara – bezpłodność. Jan Matejko, niekwestionowany autorytet w sprawach malarstwa, niedoszły nauczyciel Anny, jest nieprzejednany w kwestii moralności i nawet swoim męskim studentom nie pozwala portretować nagich modelek.

Jak kobieta ma namalować scenę w kawiarni, skoro nie może nawet samodzielnie siedzieć w jej wnętrzu? Jak ma stworzyć kompozycję figuralną czy obraz historyczny (a tylko takie znajdują uznanie krajowej krytyki), skoro nie może poznać anatomii ludzkiego ciała?

Nazajutrz po przyjeździe, w niedzielę, Anna jedzie omnibusem do Luwru. „Wenus Milońska cudowna – inne Afrodyty wyglądają przy niej jak kucharki” – notuje w dzienniku.

Następnego dnia rozpoczyna paryską edukację.
(…)

Sylwia Zientek „Polki na Montparnassie”
tłumaczenie:
wydawnictwo: Agora
liczba stron: 450

Opis: W Warszawie i Krakowie nie tylko zabraniano im portretowania nagich modeli, ale nawet malowania obrazów historycznych. Ówcześni artyści – z Matejką na czele – uważali, że malarstwo jest wbrew naturze kobiety. Najodważniejsze wsiadały więc w pociąg do Paryża, by tam uczyć się, rozwijać i spełniać marzenia o karierze. W dzielnicy Montparnasse, stolicy artystycznego świata, żyło blisko dwieście Polek-artystek. Malowały, ale i kochały, przeżywały życiowe dramaty i uniesienia, nierzadko przymierając głodem. Ciężko pracowały, nie godząc się na wykluczenie ze świata sztuki. Anna Bilińska-Bohdanowicz jako pierwsza polska malarka cieszyła się międzynarodową karierą; Alicja Halicka, ukrywająca swą twórczość przed mężem, znanym malarzem, stała się cenioną kobietą-kubistką; obrazy Meli Muter, przyjaciółki Władysława Reymonta i R.M Rilkego, ulubionej portrecistki paryskich elit międzywojnia, zmarłej w nędzy i zapomnieniu, dziś poszukiwanie są przez muzea i kolekcjonerów na całym świecie. Żyły wreszcie jak chciały. Maria Dulębianka, propagatorka równouprawnienia kobiet, została partnerka życiową Marii Konopnickiej. Aniela Pająkówna utrzymywała ojca jej córki, Stanisława Przybyszewskiego, niewiernego kochanka. Irena Reno, bezpruderyjna, umiejąca cieszyć się życiem, nie bała się żyć w trójkącie z dwoma mężczyznami. Sylwia Zientek dotarła do unikalnych, często nigdy niepublikowanych materiałów, na których oparła tę napisaną z pasją i miłością książkę. Jej tłem są niezwykle burzliwe czasy: od zaborów, przez trudy wojny 1914-1918, szaleństwo lat 20., niepokój lat 30., tragedię II wojny światowej.

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek