Fragment powieści „Turquetto” Metina Arditiego

25 kwietnia 2013

Turquetto - fragment

Przed pięciu laty Celal zauważył dziecko, które nieustannie szwendało się po ulicy Sprzedawców Tuszu. Chłopiec przystawał przy kolejnych warsztatach i z niesłabnącą uwagą obserwował to, co działo się w środku. Kiedy pewnego dnia zatrzymał się na dłużej przy sklepiku Celala, ten gestem zaprosił go, by wszedł, i pozwolił obserwować, jak kaligrafując, tworzy gęstwinę łuków, pętli i zawijasów.

? To jest Maşallah1. Chcesz się u mnie uczyć?

Eliasz kiwnął głową. Po kilku minutach milczącej obserwacji Celal zmarszczył brwi.

? Źle oddychasz, wiesz o tym? ? zapytał.

Eliasz nie odpowiedział.

? Chorujesz na płuca?

Eliasz potaknął.

? Kiedy piszesz calamusem ? mówił dalej Celal ? musisz to robić całym ciałem, od oczu aż do nóg. Nawet stopami. Co ja mówię, nawet palcami u nóg! Tak jakbyś tańczył. Co robi tancerz?

? Kręci się w kółko ? odpowiedział Eliasz.

? A żeby się kręcić, co robi…? Hm? Oddycha!

Celal nauczył chłopca ćwiczeń stosowanych przez sufich w ramach przygotowań do tańca. Była to seria wdechów i wydechów wykonywanych przez usta, z początku bardzo szybko, następnie coraz wolniej i dłużej, które odświeżały powietrze w płucach i dawały ciału siłę.

W dalszej kolejności poinstruował go, jak przyciąć trzcinę, aby zrobić z niej calamus, i jak narysować nim długą prostą kreskę. Nauczył go robić zawijasy i kopiować, a także pokazał, jak można wymyślać nowe sposoby zapisywania liter, nie burząc tradycji i dopuszczając do głosu poczucie piękna, ?które jest w sercu każdego?.

Eliasz bardzo szybko nabrał wprawy godnej wytrawnego kaligrafa, zarówno pod względem precyzji kreski, jak i elegancji rysunku. Udzielając mu wskazówek, Celal odnosił wrażenie, że Eliasz z góry domyśla się ich treści.

Chłopiec czuł się u niego lepiej niż gdziekolwiek indziej. Kaligrafia przynosiła mu spokój. Mógł oprzeć się na jej ścisłych zasadach. Lubił wysiłek, do jakiego go zmuszała, i możliwość tworzenia rysunku, który był precyzyjny i zarazem pełen fantazji.

Przyjaźń, która umacniała się w miarę kolejnych odwiedzin, zaznała wstrząsu tylko jeden raz, w dniu, kiedy Celal zostawił chłopca w sklepiku, a sam poszedł z zamówieniem do klienta. Żeby wypełnić czymś czekanie, Eliasz narysował z pamięci jego portret. Wręczył mu go po powrocie z nadzieją, że dostanie pochwałę. Nakreślona za pomocą calamusa szeroką czarną kreską twarz Celala dosłownie wychodziła z kartki.

Celal zbladł. Zamknął oczy, pomilczał chwilę, po czym pogłaskał Eliasza po głowie.

? Nasi prorocy wywodzą się z jednego domu, czy wiesz o tym? ? zapytał.

Eliasz rzucił mu spojrzenie pełne niepokoju.

? Abraham jest ojcem nas wszystkich ? mówił dalej Celal. ? Nazywamy go Ibrahimem. Dawid to po naszemu Davut, Salomon to Süleyman. Mamy tego samego Boga, ale mówimy do niego w różnych językach. To wszystko.
Chłopiec spuścił wzrok.

? Jestem pewien, że na całym świecie nie znalazłoby się drugiego dziecka w twoim wieku, które potrafiłoby narysować tak piękny portret. Ale Prawo mówi, że nie powinniśmy przedstawiać ani Boga, ani jego dzieł. Możemy tylko pokornie przepisywać święte teksty, próbując oddać całą ich głębię i piękno. No, wracaj już do domu.

Eliasz wybuchnął płaczem. Celal znowu pogłaskał go po głowie i powiedział:

? Zapomniałem już o tym, moje dziecko. Czekam na ciebie jutro.

Eliasz ucałował dłoń Celala, uniósł ją do czoła i wymknął się z warsztatu.

_
Przypisy:

1Z bożej łaski.

TurquettoMetin Arditi „Turquetto”
Tłumaczenie: Agata Kozak
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Liczba stron: 304

Opis: Czy to możliwe, że słynny obraz ? którego sygnatura wykazuje pewną anomalię kolorystyczną ? jest jedynym dziełem, które się zachowało po wielkim mistrzu weneckiego renesansu, uczniu Tycjana nazywanym Turquetto (mały Turek)? Metin Arditi zajął się tą właśnie postacią. Turquetto, urodzony z żydowskich rodziców na ziemi zamieszkanej przez muzułmanów (w Konstantynopolu ok. 1519 roku), syn człowieka pracującego dla handlarza niewolników ucieka jako dziecko prawie do Wenecji, by tam malować. W rodzinnym mieście jako Żydowi nie wolno mu malować, muzułmanie też nie akceptują malarstwa. Pod fałszywym nazwiskiem zostaje uczniem Tycjana, by w końcu zrobić karierę. Tworzy ? głównie na zamówienie weneckich bractw ? dzieła zakorzenione w tradycji biblijnej, w kaligrafii osmańskiej i bizantyjskiej sztuce sakralnej. Jest u szczytu sławy, kiedy pozamałżeński związek z… (więcej o książce)

Tematy: , , ,

Kategoria: fragmenty książek