Dystopijna wizja przyszłości, w której ludzkie mięso jest legalne. Przeczytaj fragment powieści „Wyborny trup” Agustiny Bazterriki

25 stycznia 2021

27 stycznia nakładem Wydawnictwa Mova ukaże się „Wyborny trup” argentyńskiej pisarki Agustiny Bazterriki. To odrażająca i prowokacyjna powieść, opisująca świat przyszłości, w którym legalne jest spożywanie ludzkiego mięsa pochodzącego z hodowli. „Nigdy nie zamierzałam napisać manifestu wegańskiego. Starałam się napisać najlepszą powieść, jaką byłam w stanie, bez przekonywania kogokolwiek do czegokolwiek, ponieważ moim zdaniem fanatyzm to kolejna forma przemocy. Mówiąc to, muszę jednak dodać, że byli ludzie, którzy po przeczytaniu tej książki przestali jeść mięso. Być może moja powieść tylko pomogła im podjąć decyzję, którą już rozważali” – mówi autorka. Przedpremierowo udostępniamy wam sam początek książki.

1.

PÓŁTUSZA. OGŁUSZACZ. LINIA UBOJU. MYJKA BICZOWA. Te słowa pojawiają się w jego głowie z druzgoczącą mocą. Wykańczają go. Ale nie tylko słowa. Do tego krew, ciężka woń, automatyzacja, działanie bez refleksji. Wdzierają się do jego umysłu nocą, biorąc go z zaskoczenia. Budzi się zlany potem, ponieważ wie, że czeka go kolejny dzień zarzynania ludzi.

Nikt ich tak nie nazywa, myśli, zapalając papierosa. On też ich tak nie nazywa, gdy musi nowemu pracownikowi wyjaśnić cykl produkcyjny mięsa. Mogliby go za to aresztować, mogliby go nawet wysłać do Miejskiej Rzeźni i przetworzyć na linii uboju. Właściwym określeniem byłoby „zabić go”, tyle że takie słowa nie są dozwolone. Zdejmując przepoconą koszulkę, próbuje odepchnąć od siebie natrętną myśl, że właśnie tym są – ludźmi chowu klatkowego trzymanymi na rzeź. Idzie do lodówki i nalewa sobie zimnej wody. Pije ją powoli. Mózg ostrzega go, że są to słowa skrywające prawdę przed światem.

Słowa wygodne, higieniczne. Zgodne z prawem.

Otwiera okno, upał jest wręcz duszący. Stoi przez chwilę, paląc i wdychając spokojne nocne powietrze. Dawniej, z krowami i świniami, było łatwiej. Nauczył się tego zawodu w ubojni El Ciprés należącej do jego ojca, w zakładzie mięsnym, który miał być jego dziedzictwem. Tak, kwik zarzynanej świni może człowiekowi zmrozić krew w żyłach, ale używali słuchawek ochronnych, a potem wszystko już tonęło w ogólnym hałasie. Teraz, kiedy jest prawą ręką szefa, musi kontrolować i przygotowywać nowych pracowników. Uczenie zabijania jest gorsze od samego zabijania. Wystawia głowę przez okno. Oddycha dusznym, palącym powietrzem.

Chce się znieczulić i żyć w całkowitej obojętności. Działać automatycznie: patrzeć, oddychać i nic ponadto. Widzieć wszystko, wiedzieć, ale się nie odzywać. Pozostały mu jednak wspomnienia, nigdy go nie opuszczają.

Wielu przyjęło za naturalny bieg rzeczy to, co media uparcie nazywały „Przemianą”. Ale nie on, ponieważ wie, że słowo „przemiana” nie oddaje tego, jak krótki i bezlitosny był to proces. Słowo, które podsumowuje i klasyfikuje fakt wymykający się ludzkiemu pojęciu. Puste słowo. Zmiana, transformacja, przełom: synonimy na pozór oznaczające to samo, jednak wybór każdego z nich świadczy o jakimś konkretnym postrzeganiu świata. Wszyscy jako naturalny przyjęli kanibalizm, myśli. „Kanibalizm” – kolejne słowo, które może go wpędzić w ogromne kłopoty.

Przypomina sobie, jak ogłoszono istnienie GGB. Masowa histeria, samobójstwa, strach. Po zarazie GGB nie można już było jeść zwierząt, ponieważ przenosiły śmiertelnego dla ludzi wirusa. Tak to oficjalnie przedstawiono. Słowa o odpowiednim ciężarze – koniecznym, by nas urobić, żeby oddalić jakiekolwiek wątpliwości, myśli.

Idzie boso przez mieszkanie. Zaraza sprawiła, że świat zmienił się definitywnie. Wypróbowano szczepienia, antidota, lecz wirus okazał się na nie oporny i mutował. Przypomina sobie artykuły, w których mówiono o zemście wegan, inne o aktach przemocy wobec zwierząt, lekarzy wyjaśniających w telewizji, jak radzić sobie z niedoborem białka, dziennikarzy potwierdzających, że jeszcze nie znaleziono lekarstwa na chorobę wywoływaną odzwierzęcym wirusem. Wzdycha i zapala kolejnego papierosa.

Jest sam. Żona wyniosła się do swojej matki. Już za nią nie tęskni, lecz w domu powstała pustka, która nie daje mu spać, budzi niepokój. Wyjmuje z biblioteczki książkę. Wie, że nie zaśnie. Zapala światło i zabiera się do czytania, ale po chwili gasi lampę. Dotyka blizny na ręce. Jest stara, już nie boli. Dzieło świni. Był wtedy młody, dopiero zaczynał pracę i sądził, że mięsu nie należy się szacunek – do czasu, aż mięso go ugryzło i o mało nie pozbawiło dłoni. Brygadzista i pozostali pękali ze śmiechu. „Ochrzciła cię” – orzekli. Ojciec powstrzymał się od komentarza. Po tym ugryzieniu przestali na niego patrzeć jak na syna właściciela i stał się członkiem grupy. Tyle że ani tamta grupa, ani ubojnia El Ciprés już nie istnieją.

Bierze do ręki komórkę. Ma trzy nieodebrane połączenia od teściowej. Żadnej wieści od żony.

Postanawia się wykąpać, ponieważ nie może znieść gorąca. Idzie do kabiny prysznicowej i wkłada głowę pod strumień zimnej wody. Chce wymazać odległe obrazy, uporczywie powracające wspomnienia. Stosy spalonych żywcem psów i kotów. Zadrapanie oznaczało śmierć. Swąd palonego mięsa utrzymywał się tygodniami. Pamięta grupy ludzi w żółtych skafandrach, którzy nocami przemierzali dzielnice, żeby zabijać i palić wszelkie zwierzęta, jakie im się nawinęły.

Zimna woda spływa mu po plecach. Siada w prysznicowym brodziku. Powoli kręci głową, lecz nie może powstrzymać wspomnień. Byli tacy, co zaczynali zabijać ludzi i zjadać ich po kryjomu. Prasa odnotowała przypadek dwóch bezrobotnych Boliwijczyków, których sąsiedzi napadli, poćwiartowali i upiekli. Kiedy o tym przeczytał, poczuł lodowate dreszcze. Był to pierwszy publiczny skandal i on zaszczepił w społeczeństwie ideę, że ostatecznie mięso jest mięsem, nieważne, skąd pochodzi.

Podnosi głowę, żeby woda omywała mu twarz. Pragnie, by krople oczyściły jego mózg do zera. Wie jednak, że wspomnienia tam pozostaną, na zawsze.
(…)

„Wyborny trup” Agustina Bazterrica
tłumaczenie: Patrycja Zarawska
wydawnictwo: Mova
ilość stron: 272

Opis:
Populacja zwierząt na Ziemi drastycznie spadła. Te, które uniknęły rzezi, prawdopodobnie przenoszą śmiertelną chorobę. Jednak ludzie nie potrafią żyć bez jedzenia mięsa. Następuje Przemiana. Kwitnie handel „mięsem specjalnym”. Nie może mieć imienia ani nazwiska, bo pochodzi z hodowli. Nie może mówić, bo nie ma strun głosowych. Musi zaspokajać podniebienia. Wszystko przeprowadzane według twardych zasad i procedur. Kto je łamie, zostaje rzucony Padlinożercom. Marco po stracie dziecka jest pogrążony w smutku i samotności. Pracuje w ubojni jako prawa ręka szefa. W swojej branży jest jednym z najlepszych. Pewnego dnia otrzymuje prezent od jednego z kontrahentów – żywą samicę, perfekcyjny okaz wart fortunę. Wkrótce Marco, w którym obrzydzenie i bunt biorą górę nad rozsądkiem, zacznie łamać zasady, które sam tworzył.

Tematy: , , , ,

Kategoria: fragmenty książek