Bolesna książka, od której nie sposób się oderwać. Przeczytaj fragment „Mojej najdroższej” Gabriela Tallenta

7 maja 2018


„Moja najdroższa” Gabriela Tallenta, historia wykorzystywanej seksualnie czternastolatki, która próbuje wyzwolić się spod władzy ojca, socjopatycznego tyrana, została uznana przez zachodnią krytykę za jeden z najlepszych debiutów minionego roku. „Rzadko zdarzają się powieści, a już zwłaszcza powieści debiutanckie, w których literatura pisana z samych trzewi, zamiast stawiać czytelnikowi opór, po prostu nie daje się odłożyć” ? pisze Paweł Sajewicz, redaktor polskiego wydania książki. „Tallent pisze szorstko, ale z niespotykaną uwagą dla detalu. Świat, w którym żyje jego bohaterka, drży od kształtów i wrażeń, od dzikiej przyrody i szczegółowo opisanej techniki. W języku odbija się tu rozróżnienie na cywilizację i naturę, na podporządkowujących i podporządkowanych. (…) To niezwykła zdolność: zamknąć kawałek prawdziwego ludzkiego doświadczenia i odrobinę ducha czasów w opowieści tak intymnej”. „Jest taka tendencja, żeby skrzywdzone młode kobiety robiły w literaturze za symbole, a nie pełnoprawne postaci. Nie chciałem, by Turtle została jakimś podręcznikowym przypadkiem albo wzorcem postawy. Chciałem, by miała własną osobowość” ? mówił autor w wywiadzie dla „New York Timesa”. Powieść ukazała się nakładem wydawnictwa Agora, a poniżej możecie przeczytać jej krótki fragment. Autorem polskiego przekładu „Mojej najdroższej” jest Dariusz Żukowski, laureat nagrody „Literatury na Świecie” w kategorii Nowa Twarz w Przekładzie za tłumaczenie „Delirycznego Nowego Jorku” Rema Koolhaasa (2015)

Po szkole idzie do sekretariatu i siada na ławce. Ławka stoi na wprost lady, za którą jest biurko sekretarki i krótki, pomalowany na zielono korytarz do gabinetu dyrektora. Za jego drzwiami Anna mówi:

? To dobra dziewczyna, Dave, ale potrzebuje pomocy ? prawdziwej, konkretnej pomocy, której ja jej nie zapewnię. Mam w klasie trzydziestkę uczniów, na litość boską.

Turtle siedzi, strzelając kłykciami, a sekretarka rzuca jej szybkie, poirytowane spojrzenia znad komputera. Turtle nie słyszy zbyt wyraźnie, ale Anna mówi podenerwowanym, głośnym tonem:

? Myślisz, że mam ochotę rozmawiać z tym człowiekiem? Posłuchaj ? mizoginia, izolacja, nadopiekuńczość. To trzy wściekle mrugające czerwone lampki. Chciałabym, żeby porozmawiała z pedagogiem, Dave. Dziewczyna jest wyrzutkiem i jeśli nic z tym nie zrobimy, a ona pójdzie do liceum, problem się pogłębi. Teraz możemy jeszcze nadrobić zaległości ? wiem, już próbowaliśmy, ale musimy próbować mocniej. A jeśli naprawdę dzieje się coś złego?

Turtle czuje, jak zaciska jej się żołądek. Chryste, myśli.

Sekretarka z głośnym stukiem wyrównuje plik dokumentów o biurko, po czym rusza w stronę korytarza, podczas gdy dyrektor Green coś mówi, a Anna odpowiada mu z irytacją:

? Nikomu to niepotrzebne? Jak to, nikomu niepotrzebne? Mówię tylko, że mamy różne możliwości? No, nie, mówię tylko?

Sekretarka staje pod drzwiami i puka, po czym otwiera, wkłada głowę do środka i mówi:

? Julia już tu jest. Czeka na tatę.

Zapada nagła cisza. Sekretarka wraca do biurka. Martin otwiera drzwi, spogląda na Turtle i podchodzi do lady. Kobieta mierzy go wzrokiem.

? Proszę ? mówi, wskazując plikiem papierów, że może wejść. Turtle wstaje i idzie za nim, obok biurka i przez korytarzyk. Martin puka jeden raz i otwiera drzwi.

? Proszę wejść, proszę ? mówi dyrektor Green. To ogromny mężczyzna o różowej twarzy i wielkich różowych dłoniach. Sadło zwisa mu nad paskiem plisowanych beżowych spodni. Martin zamyka drzwi i staje wyprostowany, równie wysoki i niemal tak szeroki jak one. Ma na sobie niedopiętą flanelową koszulę, spod której wyzierają obojczyki. Długie brązowe włosy związał w kucyk. Klucze zaczynają mu przecierać kieszeń. Nawet gdyby Turtle tego nie wiedziała, dostrzegłaby, że Martin ma przy sobie broń, po tym, jak układa się jego koszula i w jaki sposób usiadł na krześle. Ale ani dyrektorowi Greenowi, ani Annie nie przychodzi to do głowy. Nie przypuszczają nawet, że ktoś może nosić ze sobą broń, i Turtle się zastanawia, czy ona również nie widzi rzeczy, które dostrzegają inni. Ciekawe jakich?

Dyrektor Green bierze miseczkę pełną nadziewanych czekoladek Hershey?s i podsuwa ją najpierw Martinowi, który odmawia gestem dłoni, a potem Turtle, która tylko siedzi w bezruchu.

? Co tam u pana, jak mija dzień? ? pyta, odstawiając miseczkę z powrotem na biurko.

? Ech ? odpowiada Martin. ? Bywało lepiej.

Turtle myśli: źle odpowiedział, tak się nie mówi, ale co ty możesz wiedzieć, jesteś tylko zwykłą suką.

? A ty, Julia? Co u ciebie?

? Wszystko dobrze ? odpowiada Turtle.

? Tak, no cóż, jestem pewny, że to trochę stresująca sytuacja ? mówi dyrektor Green.

? No i?? ? mówi Martin, ponaglając go gestem.

? Przejdźmy do rzeczy, dobrze? ? mówi dyrektor Green. Do nowych nauczycieli wszyscy zwracają się po imieniu, ale dyrektor jest od nich starszy o pokolenie, może dwa. ? Od naszej ostatniej rozmowy Julia nadal ma problemy w szkole i martwimy się o nią. Dostaje słabe oceny. Rozumienie tekstu czytanego też nie idzie jej za dobrze. Ma kłopoty na testach. Ale naszym zdaniem prawdziwym problemem nie jest brak umiejętności, tylko przeświadczenie? Jak by to ująć? Przeświadczenie, że szkoła nie jest przyjaznym miejscem. Sądzimy, że musi poczuć się tu dobrze ? poczuć, że tu przynależy ? i dopiero wtedy pokaże, co umie. Naszym zdaniem w tym właśnie tkwi problem.

? Pracowałam trochę z Julią ? odzywa się Anna ? i myślę, że?

Martin nachyla się w krześle, splata dłonie i jej przerywa:

? Nadrobi materiał.

Turtle cała sztywnieje z zaskoczenia. Patrzy na Martina i myśli: co ty robisz? Chciałaby, żeby spojrzał na Annę, spojrzał jej prosto w oczy ? a wie, że to potrafi ? dzięki czemu poczuje się dobrze i przestanie przejmować całą sprawą.

Anna mówi:

? Julia ma problemy zwłaszcza z innymi dziewczynami. Zastanawialiśmy się, czy nie mogłaby porozmawiać z Mayą, naszą pedagog. Wielu uczniów taka rozmowa bardzo podnosi na duchu. Naszym zdaniem Julia wiele zyska, wiedząc, że jest w szkole przyjazna dusza, ktoś, komu może się zwierzyć?

Martin mówi:

? Nie możecie uzależnić promocji Julii od spotkania z pedagogiem. Więc co możemy zrobić, żeby przeszła do następnej klasy?

Kieruje wzrok na dyrektora Greena. W Turtle narasta przerażenie, ale ona je tłumi, bo choć nie rozumie, co się dzieje, to może Martin rozumie. Myśli: tatusiu, co ty robisz?

? Martin, chyba zaszło nieporozumienie ? mówi Anna. ? Nie zatrzymamy Julii na następny rok. Obcięto nam budżet na szkołę letnią i prawie nie mamy możliwości objęcia ucznia prywatnym tokiem nauczania, więc wszystkich przepuszczamy do liceum. Ale jeśli wyjdzie z gimnazjum bez dobrych przyjaciół i przy takim poziomie umiejętności uczenia się i czytania jak teraz, będzie dostawać kiepskie oceny, a potem nie dostanie się do dobrego koledżu. Dlatego tak ważne jest, żeby rozwiązać te problemy teraz, w kwietniu ? do końca roku jest jeszcze trochę czasu. Chodzi wyłącznie o dobro Julii i według nas cotygodniowe spotkania z kimś, z kim mogłaby porozmawiać, powinny być częścią rozwiązania tego problemu.

Martin nachyla się, jego krzesło skrzypi. Odnajduje spojrzenie dyrektora Greena i patrząc mu w oczy, rozkłada ręce, jakby pytał: „Skoro nie będzie żadnych konsekwencji, to co my tu, do diabła, robimy?”.

Dyrektor Green patrzy na Annę. Martin też na nią spogląda, jakby się zastanawiał, jaki ma sens poświęcanie jej uwagi, po czym znów zwraca się w stronę dyrektora Greena. Zakłada, że Green tu szefuje i że to on jest orzechem do zgryzienia. W jego oczach Anna jest zbyt natrętna i zbyt bezsilna. Turtle nie rozumie, czemu tak sądzi. Po wszystkich wcześniejszych rozmowach spostrzegła, że Martin nie robi na dyrektorze Greenie żadnego wrażenia. Dyrektor jest zupełnie nieporuszony. Turtle wie, że Green ma kosookiego syna z zespołem Downa, jest szefem tej placówki od ponad dwudziestu lat, a Martin nie mówi jego językiem. Nic, co powie, nie przekona dyrektora. Najważniejsze podczas tego spotkania, to być uprzejmym i pokazać, że Turtle się stara, a Martin przejmuje opinią nauczycieli, ale on tego nie robi, nie mówi właściwych rzeczy, tylko próbuje zastraszyć dyrektora Greena, tak jak usiłował to zrobić już wcześniej.

? Martin ? mówi Anna ? jestem bardzo oddana pracy z Julią i robię wszystko, co możliwe, żeby przygotować ją do liceum, ale pewnych barier nie przeskoczę, a ona w szkole nie angażuje się w lekcje i jest zdekoncentrowana.

? Panie Green ? mówi Martin, jakby w odpowiedzi na argumenty Anny. Dyrektor marszczy brwi, przechyla się lekko na bok w fotelu i splata dłonie na ogromnym brzuchu. ? Powodzenie Julii nie zależy od tego, czy będzie otoczona specjalną troską albo opieką terapeuty. To nie jest szczególnie skomplikowane. Zajęcia szkolne ją nudzą. Żyjemy w ekscytujących i strasznych czasach. Na Bliskim Wschodzie trwa wojna. Stężenie dwutlenku węgla w atmosferze sięga czterystu części na milion. Jesteśmy w samym środku szóstego wielkiego wymierania gatunków. W następnej dekadzie przekroczymy szczytowy punkt na krzywej Hubberta. Może już go nawet przekroczyliśmy, a bez ropy będziemy dalej eksploatować złoża gazu ziemnego, co stanowi inne, choć nie mniej poważne zagrożenie dla wód gruntowych. Mimo wszystkich waszych wysiłków nasze dzieci często sądzą, że woda cieknie z kranu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie wiedzą, że pod naszym miastem znajduje się warstwa wodonośna, że jest już prawie wyczerpana i że nie mamy żadnego planu zaopatrzenia miasta w wodę, kiedy wyschnie. Większość z nich nie wie, że pięć z ostatnich sześciu lat było najgorętszych w historii. Wyobrażam sobie, że są zainteresowani własną przyszłością. Zamiast tego moja córka rozwiązuje testy z pisowni. W ósmej klasie. Czy was to dziwi, że myśli o innych rzeczach?

Turtle patrzy na niego i próbuje zobaczyć go oczami dyrektora Greena i Anny. Nienawidzi tego, co się przed nią odsłania.
(…)

Gabriel Tallent „Moja najdroższa”
Tłumaczenie: Dariusz Żukowski
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 392

Opis: Historia o okrucieństwie wyrządzanym z miłości. I o ocaleniu. Turtle Alveston ma czternaście lat i problemy z czytaniem. Potrafi za to świetnie strzelać, posługiwać się nożem i przez wiele dni wędrować po lesie, żywiąc się tym, co upoluje. W zapuszczonym domu w środku lasu wychowuje ją apodyktyczny ojciec, który wierzy, że ludzkość jest na krawędzi katastrofy. Chory z miłości izoluje córkę od otoczenia, całkowicie kontroluje jej życie, znęca się nad nią psychicznie i fizycznie. Ale Turtle wciąż jest jego ukochaną córeczką. Jego najdroższą własnością. Dziewczyna nie jest jednak bezbronną ofiarą. Żeby wyzwolić się spod władzy ojca potwora, wykorzysta przeciwko niemu wszystko, czego właśnie on ją nauczył. Gabriel Tallent pisze szorstko, ale z wielką uwagą dla detalu. Jego świat drży od kształtów, wrażeń. Mistrzowski styl nie pozwala emocjom opaść nawet na chwilę.

Tematy: , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek