Anne Goscinny o radzeniu sobie z utratą ojca – fragment książki „Tato”

19 września 2013

Tato - Anne Goscinny - fragment
Prezentujemy fragment zapowiadanej na 23 września książki Anne Goscinny pt. „Tato”, w której autorka opowiada o tym, jak próbowała poradzić sobie z utratą taty, słynnego twórcy „Mikołajka” i „Asterixa”, René Goscinny?ego. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Znak.

Wielkanoc 1974 roku spędziliśmy w Cannes. Byłeś smutny po
śmierci Pompidou. Miałam sześć lat. Prezydent ? sześćdziesiąt trzy.
Powiedziałeś, że był jeszcze bardzo młody? Ale kiedy się ma sześć
lat? Myślę, że miałeś wtedy jakieś przeczucie. Szczęśliwa wróciłam
do swojego dzieciństwa, patrzyłeś, jak odwracam się plecami
do śmierci, byłam przekonana, że mnie to nie dotyczy.

Później zgubiłam ten łańcuszek. Ponieważ zdecydowałam pochować cię daleko, bardzo daleko, nie przejęłam się tym. Mam dziesięć lat. Nie ma cię, kiedy świętuję pierwsze dwucyfrowe urodziny. Dostałam mnóstwo prezentów. Przyjmowałam je szczęśliwa. Nałożyłam już maskę na moją rozpacz. Najtrudniejszą rzeczą w tej historii jest to, że trzeba się wszystkiego nauczyć. Niedziel bez ciebie, wakacji bez ciebie, domu bez ciebie, mamy bez ciebie. A potem trzeba się nauczyć być pociągającą kobietą bez twojego spojrzenia. Szybko znalazłam wypróbowany sposób na dorastanie bez zbytniego cierpienia: wymyślałam cię. Każdego dnia cię tworzyłam. Ożywiałam i jednocześnie się od ciebie oddalałam. Od ciebie prawdziwego, czyli martwego. A więc dość oglądania cię w telewizji, odstawiam fotografie, głos, zapach. Kult tego, co zostało po tobie, nie był dobrym rozwiązaniem. Gdybym mogła wymazać wszystkie ślady twojej prawdziwej obecności, zrobiłabym to. Nie wiem, czy mam o tobie tak mało wspomnień, czy może usiłowałam usunąć je z pamięci. Żebym nie mogła zbudować mostu między tymi wymazanymi wspomnieniami a moim życiem po tobie. Tato, muszę ci powiedzieć, że cię zastąpiłam. Pustka, nieobecność, milczenie ? wszystkie ślady twojej śmierci były nie do zniesienia. A więc przywiązywałam się do mężczyzn. Dorastałam bez ciebie, ale z nimi. Victor był lekarzem. Długo leżałam pod jego opieką w szpitalu z powodu problemów z nerką, wypatrywałam go rano, śledziłam po południu, a wyczekiwałam wieczorem. Miałam dziesięć lat. Nie żyłeś od jedenastu miesięcy, a Victor ? mimo że nie rozumiałam tego tak banalnego mechanizmu psychologicznego ? zajął twoje miejsce. Przez siedem lat Victor był spojrzeniem spod twoich zamkniętych powiek. Trzeba było żelaznej woli i niezwykłej siły przekonywania, by zmusić go do przyjęcia tej roli. Twojej roli. Zdecydowałam, że będzie tym, który pozwoli albo zakaże. Tym, który powie mi, czy jako młoda dziewczyna jestem dosyć ładna, żeby podobać się tobie czy jemu. Tym, który był niezadowolony z moich ocen z matematyki, ale dumny, gdy śpiewałam mu Brassensa. Moja wyobraźnia przywracała twoje ciało i głos. Wyobrażałam sobie Victora, kiedy jest szczęśliwy, surowy, cierpliwy wobec kłamstw nastolatki, wściekły pewnego sobotniego wieczoru, kiedy wróciłam późno w nocy. Zmyślałam. Ale ciebie, ciebie, tato, pochowałam bardzo daleko. I jeśli ta ziemia pozwoliłaby mi kopać głębiej, żeby oddalić się od ciebie jeszcze bardziej, byłabym jej wdzięczna. Jako jedyna chciałam cię nie tyle zapomnieć, ile anulować. Mama żywiła kult dla twojej pamięci, który dzieliła z waszymi przyjaciółmi i twoimi czytelnikami. Muszę ci powiedzieć, że w wieku piętnastu lat byłam raczej córką żywego lekarza niż zmarłego humorysty. I oddałabym wszystko, żeby pozbyć się tego nazwiska, twojego, mojego. By móc powiedzieć: „Muszę już wracać, tata na mnie czeka”. Twoja sława, nawet pośmiertna (zwłaszcza pośmiertna?), zabraniała mi kłamać. Więc zmyślałam. Opowiadałam sobie historię. Historię, która zmieniała się, w miarę jak dorastałam. Byli sobie raz mała dziewczynka i jej tata (w moich marzeniach nigdy nie było matek!) w ładnym białym domku na bulwarze Suchet. Była sobie raz młoda dziewczyna, dość wysoka, szczupła i zgrabna, która mieszkała ze swoim ojcem. Ponieważ Victor i ty byliście fizycznie całkowicie różni, to młoda dziewczyna, którą chciałam być, i nastolatka, którą byłam, też nie miały ze sobą nic wspólnego. Muszę ci powiedzieć, tato, że byłam okrągła i niska, nosiłam okulary w grubych oprawkach i grube szkła, a młodzieńczy trądzik mnie nie ominął.
(…)

TatoAnne Goscinny „Tato”
Tłumaczenie: Magdalena Talar
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 180

Opis: Anne Goscinny opowiada wzruszającą historię ojca, który jednocześnie jest i go nie ma ? odszedł, ale żyje w świecie swoich postaci. Zatroszczył się o rodzinę książkowego Mikołajka, a osierocił własną. Autorka pisze o tym, jak próbowała poradzić sobie z utratą taty, odkrywając po drodze bolesne rodzinne tajemnice. Prawdziwe wspomnienia mieszają się z fikcją. Tylko tęsknota zostaje taka sama. Nieznane oblicze René Goscinny?ego, najsłynniejszego francuskiego humorysty. (więcej o książce)

 

 

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek