Albert Einstein wyjaśnia, dlaczego warto czytać klasyków

16 czerwca 2020

Albert Einstein, słynny fizyk teoretyczny i laureat Nagrody Nobla uważał, że bez znajomości literatury klasycznej skazujemy się na ignorancję i dobrowolnie rezygnujemy z intelektualnej stymulacji.

W 1902 roku grupa przyjaciół – Conrad Habicht, Maurice Solovine i Albert Einstein, wszyscy mieli przejść do historii nauki – zaczęła organizować cykliczne spotkania pod nazwą Olympia Academy. Był to klub dyskusyjny i książkowy, panowie prowadzili długie dysputy filozoficzne i analizowali dzieła takich klasyków, jak Cervantes, Spinoza, Racine czy Sofokles. Po latach Einstein wspominał ten czas jako kluczowy dla jego intelektualnego rozwoju i kariery naukowej. Był zagorzałym czytelnikiem i uznawał zgłębianie literatury za niezbędne dla każdego myślącego człowieka. Niemniej stał na stanowisku, że czytanie czytaniu nierówne. Postulował raczej zapoznawanie się z klasykami, ponieważ jego zdaniem tylko w ten sposób można wyjść poza własne ograniczone postrzeganie świata. W 1952 roku w artykule opublikowanym w miesięczniku „Jungkaufmann” napisał:

„Ktoś, kto czyta wyłącznie gazety, w najlepszym wypadku książki współczesnych autorów, przypomina mi skrajnego krótkowidza niechętnego okularom. Jest całkowicie zależny od uprzedzeń i trendów swoich czasów, ponieważ nie ma szans dostrzec czy usłyszeć czegokolwiek innego. A to, co taka osoba myśli sama, nie będąc stymulowana przez myśli i doświadczenia innych, wypada raczej monotonnie i marnie. Na przestrzeni stulecia trafia się niewielu oświeconych ludzi z jasnym umysłem i stylem oraz dobrym gustem. To, co zachowało się z ich dorobku, należy do najcenniejszych skarbów ludzkości. To kilku twórcom starożytnym, takim jak Platon czy Arystoteles, zawdzięczamy fakt, że wieki średnie były ostatecznie w stanie wydobyć się z przesądów i ignorancji zaciemniających życie przez ponad pół tysiąclecia. Nic nie jest bardziej przydatne do przezwyciężenia modernistycznego snobizmu”.

Powyższa wypowiedź nie znaczy jednak, że Einstein stronił od współczesnych mu twórców. Był wielbicielem H.G. Wellsa, a Bernarda Shawa nazywał „lekarzem duszy”. Zachęcał raczej do kompleksowego spojrzenia na literaturę i swoistej odwagi, polegającej na podawaniu w wątpliwość rozmaitych opinii w imię nauki, rozwoju i odnalezienia własnego głosu.

W książce „Einstein as Myth and Muse” Carol C. Donley i Alan J. Friedman stawiają tezę, że naukowy dorobek Einsteina i proponowane przez niego nowe koncepcje naukowe wpłynęły na kształtowanie osobowości artystycznej takich pisarzy, jak William Faulkner, James Joyce, Virginia Woolf czy Vladimir Nabokov. Jednak Gerald Holton, fizyk, historyk nauki i autor biografii „Einstein, History and Other Passions”, ostrzega przed przyjmowaniem takich teorii bez odpowiedniej perspektywy, a tę będą w stanie uzyskać dopiero kolejne pokolenia. Być może zbyt wczesne wyciąganie wniosków bez odpowiedniego dystansu to właśnie przykład arogancji, przed którą tak wyraźnie przestrzegał Einstein. Sam starał się łączyć nienasycone dążenie do wiedzy z pokorą wobec dorobku tych wszystkich, którzy żyli i pracowali przed nim. I nawet jeśli jego słowa o „modernistycznym snobizmie” brzmią surowo, to trudno odmówić mu racji: dorobek ludzkości to system naczyń połączonych i skupiając się wyłącznie na jednym wycinku, na „tu i teraz”, z własnej woli nakładamy na siebie ograniczenia i w konsekwencji – stajemy w miejscu.

Karolina Chymkowska
fot. ETH-Bibliothek Zürich, Bildarchiv

Tematy: , , ,

Kategoria: ciekawostki