Biurka polskich pisarzy: Sylwia Chutnik

1 czerwca 2015

biurko-Sylwia-Chutnik
Jest jedną z najbardziej kolorowych pisarek na polskiej scenie literackiej. Zawodowo zajmuje się oprowadzeniem po Warszawie, i to w dwójnasób ? gdyż pracuje jako przewodniczka miejska, ale także w swej twórczości uwiecznia kobiety i lokalizacje związane z ukochanym miastem.

Jak zastrzega, posiada jedynie pół biurka. Ale ta połowa wystarcza, żeby pisać cieszące się niesłabnącą popularnością książki, za które otrzymała już m.in. Paszport „Polityki” i trzy nominacje do Nagrody Literackiej Nike. Warto podkreślić, że z równym powodzeniem zajmuje się działalnością społeczną, szefując fundacji MaMa, która dąży do poprawy sytuacji kobiet, a w szczególności matek, we wszystkich sferach życia.

Miejsce pracy: Moje miejsce to biurko. Zawsze tak było. W podstawówce kupiłam sobie maszynę do pisania i dudniłam nią od rana do wieczora. Pisałam wiersze albo ziny. Wokół zawsze porozkładane były papiery z notatkami i zdjęcia wycięte z czasopism, bo lubię też wyklejać collages. Nigdy nie miałam strasznego bałaganu na biurku. Wynika to z dwóch powodów: nie lubię bałaganu (tak, tak) i zwykle nie mam na niego miejsca. Bo biurko zawsze stoi w pokoju, w którym śpię i wypoczywam, a ja nie umiem wypoczywać w bajzlu. Z tego względu na blacie mam pełno pudełek, szuflad i teczek, żeby jakoś poskromić tysiące gadżetów. Przede mną zwykle wiszą obrazki lub zdjęcia, aby mieć się gdzie pogapić i rozproszyć. Czasami na działce wystawiam stare biureczko na trawę i patrzę na drzewa. Dziwne uczucie. Mam jeszcze jedno biurko, w Domu Pracy Twórczej. Zwykłe, wcale nie jakieś romantyczne, ale z najpiękniejszym widokiem przez okno: na park, w którym latają koty i wiewiórki. Lubię mieć pomalowane paznokcie, to dobrze wygląda na klawiaturze. Ale pierścionki, bransoletki zdejmuję. Nie mogę się garbić, lekarz mi zabronił. Mam specjalną poduszkę. Kiedy dorosnę, to kupię sobie tak wielki sekretarzyk, że będzie stał na środku pokoju i nikt nie będzie mógł do niego wchodzić, tylko ja. Ale ten mój ?własny pokój?, o którym pisała Virginia Woolf, to jeszcze nie teraz.

Tryb pracy: Pracować lubię w ciszy, jak mi się nikt nie kręci za plecami. Jednak ze względu na warunki w domu, a także ilość obowiązków, nauczyłam się pracować wszędzie: w pociągu, w autobusie, w szamocie. Piszę dużo w zeszytach, ale najszybciej pracuje mi się, pisząc na komputerze. Lepiej wtedy widzę te litery, te akapity. Czasami czytam na głos, ale raczej nie zawieszam się na tekście, nie czytam go setki razy. Napiszę, przeczytam raz i poprawię błędy, a potem szybko wysyłam. Trzy felietony tygodniowo, do tego pojedyncze zlecenia, artykuły, sztuki teatralne i powieści. No i praca naukowa, wymagająca skupienia. Pracuję zwykle do 16.00, potem staram się robić mniej absorbujące rzeczy. W nocy nie umiem pisać, o 22.00 mózg przełącza się na odpoczynek i sto kaw nie pomoże. Wolę wstać o 5.00 niż zarwać noc.

Aktualny projekt: Przeraża mnie ogrom pracy, który mam przed sobą. Dokończenie powieści, nowa powieść, doktorat. Plus codziennie tak zwana ?bieżączka?. Skończę coś, chwilę odpoczywam i znowu. Czasami wydaje mi się, że tak dojadę do setnych urodzin i nawet tego nie zauważę. Dobrze, że mam rodzinę i znajomych, to mnie w odpowiednim momencie opieprzają i wstaję od biurka. Ale zawsze kieruję się do niego ze słowami: ?No, to do roboty?. Jak jakaś urzędniczka, w ogóle to wszystko u mnie nie jest romantyczne.

Wysłuchał: Artur Maszota
fot. Sylwia Chutnik dla Booklips.pl

Tematy: , , , ,

Kategoria: biurka polskich pisarzy