Biurka polskich pisarzy: Remigiusz Mróz

21 września 2015

biurko-Remigiusz-Mroz-1
Ma zaledwie 28 lat, a na swoim koncie – 30 książek, w tym 7 już opublikowanych. Pisze jedną pozycję miesięcznie i wychodzi mu to doskonale. Jeśli utrzyma takie tempo pracy i różnorodność gatunkową, z powodzeniem będzie go można okrzyknąć polskim Stephenem Kingiem.

Remigiusz Mróz jest także autorem cyklu publicystycznego „Kurs pisania”. Ma tytuł doktora nauk prawnych Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Urodził się i mieszka w Opolu. W swojej twórczości sięga po różne gatunki literackie: powieść historyczną, kryminał prawniczy, science fiction. W sierpniu premierę miał jego najnowszy thriller „Ekspozycja”.

Miejsce pracy: Właściwie dobrze pracuje mi się wszędzie, ale muszę napisać kilka stron w nowym miejscu, by się do niego przyzwyczaić. Wszystko sprowadza się do tego, by wystąpiło uczucie zobojętnienia na otaczający świat ? a najszybciej pojawia się ono w miejscach dobrze znanych. Najlepiej pisze się oczywiście przy własnym biurku, w moim przypadku w otoczeniu książek, które sam poukładam. Jeśli ktoś mi coś przestawi, przestawia się też coś w głowie i dla spokoju pisarskiego ducha otoczenie musi wrócić do poprzedniej formy.

Jednak kiedy jestem w „pisarskim ciągu”, miejsca przestają mieć znaczenie. Na wyjazdach zdarza się, że wchodzę do hotelu i pierwsze, co robię, to zasiadam przy biurku, otwieram laptopa i kontynuuję pisanie fragmentu, który przerwałem przed wyjazdem.

Do pełni szczęścia potrzeba mi tylko ciszy ? przynajmniej na początku. Później, kiedy się rozkręcę, nie przeszkadzałby mi tartak w sąsiedztwie, budowa metra idąca pełną parą pod ziemią, wiercący sąsiad nad głową czy nawet Justin Bieber śpiewający przed nosem.

Tryb pracy: Codzienną rutynę mam nieskomplikowaną i może dzięki temu skuteczną. Zaczynam pisać rano, zazwyczaj około dziewiątej. Spędzam tak kilka godzin i o czternastej, góra czternastej trzydzieści, wychodzę pobiegać. Mieszkam tuż pod lasem, więc uwarunkowania logistyczne właściwie to na mnie wymuszają ? grzechem byłoby nie korzystać z takiej lokalizacji. Po zrobieniu piętnastu kilometrów dostaję zastrzyk endorfin i robię twardy reset umysłu, który pozwala mi spędzić na pisaniu kilka kolejnych godzin. Etap wieczorny rozpoczynam koło szóstej, a kończę pracę o dwudziestej trzeciej trzydzieści. Siadam wtedy z dobrą książką, żeby stosownie przypieczętować udany dzień.

Są dwa plusy takiej sytuacji ? miesięcznie biegam około czterystu kilometrów i w tym czasie udaje mi się napisać całkiem sporo.

Aktualny projekt: Joanna Chyłka #3. Jestem na setnej stronie i byłem przekonany, że do tej pory zacznę się już zbliżać do sedna intrygi. Wszystko wskazuje jednak na to, że zapowiada się gigant, bowiem dopiero liznąłem temat. Jedno jest pewne ? na taką próbę, prawniczą i osobistą, jeszcze Chyłki nie wystawiałem.

Jak skończę, biorę się za powtórną redakcję „Chóru zapomnianych głosów”, a potem kontynuacji ? „Echa z otchłani”. Później przyjdzie czas na zredagowanie drugiego tomu trylogii z Wiktorem Forstem, a następnie napisanie trzeciej części. Gdzieś w tym wszystkim musi się znaleźć jeszcze chwila na redakcję ostatniej odsłony „Parabellum”, ale pół miliona znaków już za mną, więc tylko kolejne tyle przede mną?

biurko-Remigiusz-Mroz-2

Wysłuchała: Milena Buszkiewicz
fot. Remigiusz Mróz dla Booklips.pl

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: biurka polskich pisarzy