Biurka polskich pisarzy: Manula Kalicka

26 sierpnia 2019


Zadebiutowała późno, wygrywając konkurs literacki zorganizowany przez Świat Książki, ale kiedy już w księgarniach pojawiła się jej pierwsza powieść, „Tata, one i ja”, był to początek owocnej drogi pisarskiej kontynuowanej po dziś dzień. W swej twórczości lubi sięgać po różne gatunki. Pisze powoli, bo uważa, że literatura popularna nie może być napisana po łebkach i o niczym. Oprócz pisarstwa zajmuje się też prowadzeniem agencji literackiej Manuskrypt, która pomaga autorom odnaleźć się na trudnym rynku książki. Swoją przestrzeń pracy w urokliwym domu pod Warszawą, gdzie mieszka, prezentuje Manula Kalicka.

Miejsce pracy: Biurko. Ważny mebel dla pisarza. Warsztat czy warsztacik.

Oczywiście mam, jak ta pchła Szachrajka, co wszystko miała.

Mam gabinet, niewielki, ale ładny (moim zdaniem). Ze zgrabnym empirowym kompletem mebli, nie rodzinnych, ale kupionych, kiedyś w momencie przypływu. Zamożności. (śmiech)

Biurko elegancko odnowiłam, blat wymościłam zielonym suknem identycznym z tym, jakie miało w czasach swojej świetności.

Takie sukno można było kupić tylko w jednym sklepie: z flagami. Przy okazji kupiłam też flagi, nie były wówczas tak modne jak teraz, ale dopiero teraz mi się serio przydają.

Na biurku fotografie dzieci, wnuka, na tymże biurku, a jakże, dalej idąc w barok, zapalniczka z lat dwudziestych przedstawiająca mandaryna, nóż do rozcinania papieru, rzecz absolutnie dziś zapomniana, i porządny przycisk do papieru, kilka starych książek z mojej kolekcji przedwojennych książek dla dzieci i z resztek rodzinnej biblioteki.

Kiedyś w każdym, znanym mi przynajmniej, domu był zestaw dzieł Mickiewicza, Sienkiewicza i Żeromskiego. Od tego zaczynałam swoją drogę z książką. „Powrót Taty” czytał mi oczywiście tata, gdy płakałam po zastrzyku. Kiedy nie było nic do czytania, z rozpaczy przeczytałam w wieku lat 13 dramaty Żeromskiego i zakochałam się miłością wieczną w „Panu Tadeuszu”, dlatego jestem głucha na argumenty, że to nudna lektura. A Żeromski dał mi Przyłęckiego i jego „bo takie są moje obyczaje”.

Tryb pracy: Biurko mam jak się patrzy. Ale piszę przeważnie w łóżku albo na kanapie z laptopem na nogach. Myślałam, że jestem dewiantką, ale nie ja jedna, Teresa Torańska przyznała mi się, że ona też pisze w barłogu, więc czuję się z tym dobrze. Budzę się i jestem w robocie. (śmiech) Dawniej pisałam o świcie, zanim dzieci się pobudziły, i później, gdy już zniknęły w szkołach. Teraz dzieci w ogóle zniknęły i czasu mam więcej, ale jakby mniej dyscypliny. Zatem piszę, gdy mam wenę. (śmiech) Dużo za to myślę, sobie, i czytam, sobie. I co piszę, zależy od tego, co czytam i co myślę.

Swoją trylogię z tancerką z kabaretu wymyśliłam, czytając historie wojenne. W 2008 nikt nie interesował się wojną, nie była ona modna. Ale to, co czytałam ? wspomnienia, tkwiło we mnie i żal mi gryzł duszę, że te książki znikną i nikt po nie nie sięgnie. Na książki wspomnieniowe nie było wtedy mody, kupowałam je w antykwariacie u pana Krzysia i pana Misia po złotówce. Wychodziłam ze skrzynką książek. Boskie czasy.

W każdym razie widząc już w 2004 roku poplątanie z pomieszaniem w głowach, postanowiłam pokazać, jak wojna się toczy w czasie i ludzkich umysłach. Jak ludzie ją rozpoznają, zaczynają ją rozumieć i z nią walczyć. W różny sposób, nie tylko na polu bitwy. Czasem po prostu właśnie w głowie, tam się przecież wszystko zaczyna ? w głowach.

Aktualny projekt: Ponieważ mam ambicję, by czytano moje książki, „Dziewczyna z kabaretu” ? pierwsza z serii ? ma jak trzeba sensacyjną fabułę i akcja się toczy wokół wojny, ale i także rzeczy mi bliskich: książek i sztuki. Założenia miałam ambitne ? panorama wojny, coś jak „Polskie drogi”. Trochę mi się to rozjechało, następny tom, już opowiadający o czasach popowstaniowych, powstał po ośmiu latach. To „Koniec i początek”. A teraz premierę ma „Jej drugie życie” ? koleje emigracyjnych przygód bohaterów, no i w tle kulisy wojny. Na tapecie zaś mam część czwartą, na razie tytuł roboczy „Powojnie” ? o miłości i destrukcji, jaką okupacja i początki komunizmu spowodowały w ludziach i społeczeństwie polskim.

Mam też pomysł na zupełnie inną książkę ? o socjalizmie, ludzie na forach plują na socjalizm, pozmieniano nazwy ulicom, wyklęty został Waryński, a przecież był to ruch prawdziwych zapaleńców, patriotów, ludzi bardziej wrażliwych na ból i cierpienie, ludzi, którzy ginęli w cytadeli, kibitkach i na Syberii. Najlepsi szli na stos. Warto, moim zdaniem, ten socjalizm czytelnikom odczarować, co planuję zrobić, ale to masa materiału, w którym jeszcze się nie poruszam wystarczająco swobodnie, wiec na razie piszę część czwartą historii Irenki Góreckiej i czytam o początkach socjalizmu, ochranie i różnych takich rzeczach uważanych za mało ciekawe. Czy uda mi się to zmienić, czas pokaże. Skrzyżowanie Eco z „Doktorem Żywago”. Ambitny plan. (śmiech)

Tematy: , , ,

Kategoria: biurka polskich pisarzy