Czy e-booki zabijają przypisy dolne?

3 lipca 2013

przypisy w ebookach
Czy era książek cyfrowych oznacza koniec przypisów dolnych, a nawet przypisów w ogóle? Alexandra Horowitz, wykładowczyni psychologii na Uniwersytecie Columbia i autorka wydanej także w Polsce książki „Oczami psa”, uważa że tak.

Przypis dolny, czyli drobny druczek na dole strony, znany jest dobrze każdemu, kto ma do czynienia z książkami. Żadna praca naukowa (nie wspominając już o pozycjach dotyczących prawa1) bez niego się nie obejdzie, gdyż zawiera on np. informacje o źródle cytatu. Ale przypis dolny ma także bogate życie w literaturze pięknej2.

Horowitz – zdeklarowana fanka przypisów dolnych, która sięgając po każdą nową książkę, zaczyna lekturę od przeglądu tego, co autor napisał drobnym druczkiem na dole strony – zastanawiała się nad przyszłością przypisów w dobie digitalizacji literatury i wyraziła niepokój, iż w erze cyfrowej przypisy skazane są na banicję do przypisów końcowych, a w efekcie – na wyginięcie.

Jako przykład tego, w jaki sposób e-booki zabijają przypisy, przytacza swoje osobiste doświadczenie. W jednej ze swych książek, poświęconej zdolnościom kognitywnym psów, Horowitz przytacza anegdotę z własnego życia. Jej pies poczęstowany winogronem wziął owoc do ust, a po chwili wypluł. Od tamtej pory nie skusił się już nigdy ani na winogrono, ani na rodzynki3, choć nie raz i nie dwa potrafił ściągnąć z talerza nietypowe jak na psa smakołyki4. Dopiero po jakimś czasie od tego wydarzenia autorka dowiedziała się, że winogrona mogą zawierać toksyny groźne dla psów. Anegdota w jej książce kończy się pytaniem, czy psy nie mają czasem instynktownego wstrętu do winogron i rodzynek. Informacja o tym, że o toksyczności tych owoców dowiedziała się później, trafiła do przypisu.

Po ukazaniu się książki, ku jej zdziwieniu, autorka zaczęła otrzymywać listy od czytelników oburzonych faktem, że zaserwowała swojemu milusińskiemu winogrono. W listach pytano, czy nie wie, że owoce te są toksyczne, i dlaczego nie wspomniała o tym w swojej pracy.

Co się okazało? Większość oburzonych czytelników nabyła książkę w postaci elektronicznej, gdzie przypisy dolne zostały zepchnięte na koniec publikacji.

Zdaniem Horowitz podobne praktyki grożą tym, że z czasem przypisy dolne znikną z literatury, przede wszystkim nieakademickiej. Dlaczego? Ponieważ spychanie przypisów dolnych na koniec książki może zniechęcić autorów do ich stosowania. Skoro prawie nikt nie czyta przypisów dolnych, to końcowych tym bardziej.

Ktoś mógłby spytać „I co z tego?”. Ano to, że zniknięcie przypisu dolnego to pozbawianie literatury narzędzia, które skutecznie wzbogaca dzieło o rzeczy lub informacje niekoniecznie ważne dla samego tekstu.

Wystarczy przywołać z historii literatury utwory, które bez przepisów nie byłyby takie same i często zostałyby zapomniane. Jak choćby „History of Northumberland” Johna Hodgson?a, która zwiera niezliczoną ilość przypisów, przypisów do przypisów, przypisów do przypisów do przypisów. Jeden z nich ciągnie się przez 165 stron!

Przypis dolny budzi także skrajne reakcje wśród samych krytyków. Dla jednych jest niezbędnym elementem dzieła (zwłaszcza naukowego lub popularnonaukowego), które pozwala pojąć tok rozumowania autora, wzbogaca tekst o dygresje5, daje możliwość pokazania odmiennego ujęcia opisywanego zagadnienia. Dla drugich powinien być wręcz zakazany, bo zakłóca odbiór tekstu6.

Niezależnie od racji badaczy tematu powolne wyginięcie przypisów dolnych w e-bookach staje się faktem. Spychanie ich do funkcji przypisu końcowego to już nie tendencja czy trend, a codzienność. I nawet próby ratowania go poprzez podlinkowanie słów nie są chyba w stanie nic pomóc7. Co ciekawe, tego problemu wbrew pozorom nie ma w przypadku audiobooków8.

Obawy, że rozwój technologii zabije tradycyjnie pojmowaną książkę, okazały się płonne. Papier to wciąż najważniejszy nośnik literatury i chyba tak już zostanie, bo żaden ekran komputera nie zastąpi szorstkości papieru, zapachu farby drukarskiej czy szelestu obracanej strony9. Ten sam ekran zabija jednak format strony. Kto zwraca uwagę na przypisy, korzystając ze scrolla w myszce?

Horowitz twierdzi, że jeśli przypisy dolne znikną całkowicie, będzie je potem z żalem opłakiwać. I trudno się z nią nie zgodzić, bo przypis to przyszłość literatury pięknej, która będzie chciała wyjść z impasu, w jakim znalazła się forma literacka w postmodernistycznym świecie10. Wydaje się wręcz stworzony do realizacji postulatów modnej ostatnio hipertekstowości11.

To, co w przypadku dzieła w postaci cyfrowej jest banalnie proste dzięki podlinkowaniu, zaczyna sprawiać trudności przy przeniesieniu dzieła na papier. Bez przypisu dolnego taki zabieg będzie niemożliwy. Mały i skromny przypis dolny, lekceważony i pomijany, może na nowo otworzyć przed pisarzami drzwi do eksperymentów z formą12 i choćby dlatego warto walczyć o jego przetrwanie13.

Krzysztof Stelmarczyk

_
1 Książka prawnicza bez przypisu jest jak pustynia bez piasku i, powiedzmy sobie szczerze, budzi wątpliwości w kwestii wiarygodności jej autora.
2 Jak choćby w pierwszych powieściach Terry’ego Pratchetta, gdzie autor z typowym dla siebie dowcipem wyjaśniał różne aspekty historii lub przyrody w Świecie Dysku.
3 Dla niewtajemniczonych: rodzynki to suszone winogrona.
4 Marchewkę, brokuł albo bajgla.
5 Które umieszczone w samym tekście byłyby zbędne, a wręcz niewskazane.
6 Jeden z przeciwników przypisu dolnego porównał go do sytuacji, gdy jesteśmy zmuszeni sprawdzić, kto dzwoni do drzwi w trakcie namiętnego aktu miłosnego.
7 Choć w przypadku przypisu nie natkniemy się raczej na komunikat: Błąd, nie można się połączyć z serwerem.
8 Dobry lektor potrafi bez problemów „zagrać” przypis dolny głosem.
9 Jeden z moich znajomych wysunął swego czasu dość popularną obecnie teorię, że nawet jeśli sprzedaż papierowych książek poleci w dół, to z czasem staną się obiektem kultu, jak dziś płyty winylowe.
10 Można się zapierać rękami i nogami, kuć nowe izmy, dodawać wszelkie posty i neo, ale to daremna walka. Żyjemy w literackiej epoce postmodernizmu, która może być ostatnią z takich epok.
11 Oczami wyobraźni widzę powieść składającą się z jednego zdania i przypisów, które będą stanowić jej esencję, a każdy przypis będzie jak rozdział.
12 Bo cóż to za współczesne eksperymenty z powieściami typu „sam dialog”, a wkrótce pewnie „zero dialogu”. To przecież tak, jakby powiedzieć, że dodanie do wody soku malinowego to eksperyment kulinarny.
13 I niniejszym tekstem włączam się w ten bój.

Na zdjęciu załączonym do artykułu przypisy dolne pochodzące z wydanego w maju nakładem Wydawnictwa Literackiego intymnego dziennika Witolda Gombrowicza pt. „Kronos”.

Tematy: , , ,

Kategoria: artykuły