„W labiryncie” – nowy thriller Donato Carrisiego już w kinach. W głównych rolach Dustin Hoffman i Toni Servillo

29 lutego 2020


Donato Carrisi – autor powieściowych bestsellerów i laureat włoskiego Oscara – powraca na wielki ekran z thrillerem „W labiryncie”. Film, w którym występują Dustin Hoffman i Toni Servillo, można już zobaczyć w polskich kinach, a w księgarniach znajdziemy książkę pisarza o tym samym tytule.

Akcja „W labiryncie” rozgrywa się w niewymienionym z nazwy mieście. Samantha Andretti, która zniknęła pewnego ranka w drodze do szkoły, buzi się po piętnastu latach w szpitalu i niczego nie pamięta. Nikt nie wie, jak udało jej się uciec. Z pomocą policyjnego profilera, doktora Greena (Dustin Hoffman), dziewczyna próbuje odzyskać wspomnienia z tajemniczego labiryntu – więzienia, w którym porywacz zmuszał ją do rozwiązywania zagadek, stosując przerażający system nagród i kar.

Równocześnie sprawcę, który wciąż przebywa na wolności, chce odnaleźć prywatny detektyw Bruno Genko (Toni Servillo). Już po porwaniu próbował odnaleźć Samanthę, ale poniósł porażkę. Teraz otrzymuje kolejną szansę, ale czasu ma niewiele, gdyż jest u progu śmierci. Lekarze powiedzieli mu, że jest śmiertelnie chory i dali mu dwa miesiące życia. Gdy zaczyna się akcja „W labiryncie”, ten czas właśnie upłynął. A jednak detektyw wciąż żyje. „Ostatniej nocy czekałem na nadejście północy, jak Kopciuszek. I nic się nie wydarzyło” – ze śmiechem mówi bohater. Genko jest w niecodziennej sytuacji. Nie wie, ile zostało mu jeszcze dni życia. Postanawia wykorzystać darowany czas, aby zbadać sprawę zniknięcia dziewczyny i schwytać psychopatę. Czy mu się uda?

Autorem „W labiryncie” jest włoski pisarz, scenarzysta i reżyser Donato Carrisi. Wymyślając kryminalną intrygę, tradycyjnie już starał się tak komponować fabułę, aby utrzymać odbiorców w niepewności aż do finału, a jednocześnie nie oszukiwać ich i cały czas podsuwać tropy dające możliwość samemu rozwiązać zagadkę. „Od czasu rozkwitu popularności Agathy Christie twórcy thrillerów bawią się z czytelnikami w kotka i myszkę. To niepisana zasada – rywalizacja między autorem i czytelnikiem. Kto wygra? Czy pisarzowi uda się zachować tajemnicę aż do ostatniej strony, a odbiorca się niczego nie domyśli? Pisarz musi podsuwać czytelnikowi wszystkie elementy niezbędne do rozwiązania zagadki. Może używać sztuczek, być podstępny, kręcić, ale prawda powinna być zawsze przed oczami odbiorcy – tylko, oczywiście, odpowiednio zakamuflowana” – mówi pisarz.

Podobnie jak w przypadku wcześniej „Dziewczyny we mgle” Carrisi postanowił nie tylko napisać książkę, ale też osobiście wyreżyserować film, ponieważ czuł, że tylko on zrobi to jak należy. „Moim celem jest pisanie książek, które dają poczucie oglądania filmu i tworzenie filmów, które dają poczucie czytania książki. W książkach próbuję wywoływać obrazy w wyobraźni czytelnika, a filmy mają być czymś więcej niż to, co widziane na ekranie. Wierzę w sugestywną moc opowieści. Na przykład w przypadku 'Dziewczyny we mgle’ wielu widzów mówiło o scenie morderstwa, a jej nie ma nawet w filmie, zostaje tylko opisana przez jednego z protagonistów. A jednak niektórzy byli przekonani, że ją widzieli. To doświadczenie było dla mnie lekcją. Dlatego w tym filmie to, co niepokazane, jest równie ważne, jak to, co można zobaczyć na ekranie. Ta część opowieści zbudowana jest z informacji podprogowych i pułapek dla podświadomości. Widzowie nie będą zwykłymi 'przyglądającymi się’, będą zaangażowani, poczują się zagrożeni, a czasami nawet współwinni” – komentuje autor.

Kręcąc „W labiryncie”, Carrisiemu zależało na oddaniu klimatu thrillerów z lat 90., takich jak „Siedem”, „Podejrzani” czy „Milczenie owiec”. Jest to odczuwalne niemal w każdym kadrze. „Tego rodzaju kino z lat 90. było świetne i nie rozumiem, dlaczego zniknęło. Te thrillery są pełne muzyki i bardzo kolorowe” – mówi autor powieści i reżyser. „Nie chciałem tworzyć mrocznego filmu w chłodnych odcieniach. Chciałem wykorzystać całą paletę barw. Inspirację czerpałem ze statycznych ujęć w filmach Hitchcocka, a zwłaszcza w 'Psychozie’. Niewiele osób wie, ale Hitchcock chciał mieć kolorowe plany i kostiumy. Ale że nikt w ten projekt nie wierzył, musiał osobiście go sfinansować i nie mógł sobie pozwolić na Technicolor, dlatego zdecydował się na czarno-biały film. Jednakże początkowo intencją Hitchcocka było uczynienie 'Psychozy’ niezwykle kolorową produkcją. Chciałem zrobić to samo”.

Historia prywatnego detektywa Bruna Genki przypomina zanurzenie się w podziemnym świecie. Dlatego autor umieścił w niej sporo odniesień do piekła Dantego. „Mamy tam Otchłań – jak nazywany jest wydział do spraw osób zaginionych. Zaginieni są zawieszeni pomiędzy życiem i śmiercią – nie wiedzą, gdzie są i co się z nimi dzieje. Ich dusze są więźniami wątpliwości. Nie mają prawa iść do nieba, ale nie mogą też trafić do piekła. Mamy też krąg zmysłów, pożądania. Jedyną osobą, na której zależy Genko, jest prostytutka-albinoska, łagodny demon, który ma się stać niewinną ofiarą. Jest również Cerber – stara kobieta stróżująca w opuszczonym domu zastępczym, w którego piwnicy kryją się straszne tajemnice. Mamy bagno – czyli Styks – i dziwny bar, w którym Genko wśród gniewnych i leniwych spotyka młodego mężczyznę naznaczonego ogniem, oszpeconego bliznami. To rodzaj współczesnego Flegiasza. Nawet samo mieszkanie Genko jest kręgiem piekła związanym z chciwością. Detektyw nie ma w nim żadnych rzeczy – mebli, zdjęć, pamiątek z życia, które właśnie ma zakończyć. Właściwie Genko całe życie był windykatorem, a jego jedynym celem było odzyskiwanie pieniędzy dla innych. W szóstym kręgu, kręgu heretyków, spotykamy człowieka z opaską na oku – znawcę komiksów. To ktoś wielbiący fałszywych bożków – superbohaterów i tym podobnych. W opowieści pojawia się nawet Minotaur. Tutaj zoomorficznym stworzeniem jest człowiek z głową królika i oczami w kształcie serc. Wyłonił się z siódmego kręgu, zamieszkanego przez gwałtowników, z wzbudzającej obrzydzenie nory starego zakrystiana. Na koniec ósmy krąg oszustów. To labirynt, miejsce pełne pułapek i sztuczek, zamieszkiwane przez najgorszego z potworów” – opowiada Carrisi.

Cała opowieść rozwija się jak rodzaj pojedynku między dwoma protagonistami – prywatnym detektywem i profilerem. Są dla siebie idealnymi przeciwnikami. Wykorzystują całkowicie różne metody w swoim polowaniu na człowieka, na zło. W poszukiwaniu tego, kto porywa dzieci. „Polowanie Genko na porywacza rozgrywa się w realnym czasie. Polowanie doktora Greena rozgrywa się na poziomie umysłowym. Jest subtelne, a jednocześnie bezwzględne. Profiler nie waha się przed niczym. Wykorzystuje wszelkie konieczne środki, nawet te najbardziej niewyobrażalne, żeby wniknąć do umysłu ofiary i zapolować na potwora. Ponieważ potwór ukrywa się właśnie w umyśle dziewczyny” – tłumaczy Carrisi. Żeby zrealizować taką wizję na ekranie pisarz i reżyser potrzebował dwóch arcyzdolnych aktorów – Tony’ego Servillo i Dustina Hoffmana.

Z obecnością na planie Dustina Hoffmana związanych jest wiele anegdot. Jedną z nich Carrisi zapamiętał szczególnie. „Jest rzecz, której jeszcze nie opowiadałem na temat skryptu używanego przez Hoffmana. Kiedy gdzieś wyszedł, weszliśmy do jego garderoby i znaleźliśmy około 30 egzemplarzy scenariusza. Każdy z innymi notatkami. Zachowałem je wszystkie i jest to dla mnie bardzo cenne. Te szczegóły mówią wiele o jakości pracy takich aktorów jak on i Servillo” – wspomina autor.

Film „W labiryncie” możecie oglądać na ekranach kin od 28 lutego:

Książka „W labiryncie” ukazała się 26 lutego nakładem wydawnictwa Albatros:

[am]

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: film