„Między dwoma światami” z Juliette Binoche w roli głównej. Film Emmanuela Carrère’a o życiu francuskich sprzątaczek do obejrzenia w kinach

9 czerwca 2022

Od piątku 10 czerwca w polskich kinach wyświetlany jest film „Między dwoma światami” z Juliette Binoche w roli głównej. Obraz wyreżyserowany przez pisarza Emmanuela Carrère’a powstał na podstawie głośnego reportażu książkowego autorstwa Florence Aubenas i opowiada o francuskich sprzątaczkach wykonujących niskopłatne zlecenia.

W 2009 roku dziennikarka Florence Aubenas postanowiła dowiedzieć się, jak kryzys gospodarczy odbił się na codziennym życiu najbiedniejszych przedstawicieli francuskiego społeczeństwa. Chcąc dobrze zrozumieć mechanizmy wykluczenia społecznego, udała się do portowego Caen, gdzie zatrudniła się jako sprzątaczka. Zwieńczeniem sześciomiesięcznego śledztwa był reportaż książkowy „Le Quai de Ouistreham”, który stał się we Francji bestsellerem.

„Przeczytałem tę książkę, kiedy wyszła. Jak każdy, kto się z nią zapoznał, uważam, że to świetna lektura, podobnie zresztą jak wszystkie reportaże Florence Aubenas, która była i pozostaje dziś najlepszą francuską publicystką” – opowiada Emmanuel Carrère. „Gdyby mi jednak wtedy ktoś powiedział, że pewnego dnia zaadaptuję tę książkę na duży ekran, byłbym bardzo zaskoczony” – dodaje. I nie można mu się dziwić. Bo wprawdzie Carrère ma w swojej karierze epizod reżyserski, to jednak głównie zajmuje się pisaniem książek, żeby wymienić chociażby tak głośne tytuły, jak „Przeciwnik”, „Królestwo”, „Limonow” czy najnowsza „Joga”. Propozycję wyreżyserowania „Między dwoma światami” otrzymał zupełnie niespodziewanie.

Autorka reportażu, Florence Aubenas, przez długi czas nie chciała zgodzić się na ekranizację swojej książki. Juliette Binoche bardzo zależało jednak na tym projekcie z uwagi na wyzwanie, jakie stanowiło dla niej wcielenie się w główną bohaterkę. Pewnego dnia Aubenas wyraziła wreszcie zgodę na przekazanie praw do filmu, ale pod jednym warunkiem: reżyserią miał się zająć Emmanuel Carrère. „O dziwo wybrała mnie, chociaż w zasadzie nie jestem filmowcem” – komentuje pisarz.

Dla Carrère’a praca na planie filmowym nie była czymś nowym. W 2003 roku nakręcił film dokumentalny „Powrót do Kotielnicz”, w którym poszedł tropem węgierskiego jeńca wojennego przebywającego przez 55 lat w zapomnieniu w rosyjskim szpitalu psychiatrycznym. Dwa lata później zrealizował ekranizację własnej powieści „Wąsy”. „To coś jak okazja, która uczyniła złodzieja” – mówi Carrère o propozycji zrealizowania „Między dwoma światami”. „To cudowne, gdy taka oferta pojawia się z zewnątrz, jak zlecenie, i zdajesz sobie sprawę, że to cię tak bardzo dotyka. Próbując napisać scenariusz z własną historią, niekoniecznie wpadłbym na coś, w czym tak bardzo czułbym się jak w swoim żywiole” – dodaje.

Film powstał na podstawie reportażu Florence Aubenas, jednak Carrère nie w każdym aspekcie postanowił być wierny książce. W „Le Quai de Ouistreham” dziennikarka opisała swoje koleżeńskie relacje z pracy, ale nie posunęła się do zawarcia bliskich przyjaźni. Aubenas bardzo dbała o pewien dystans, nie pojawił się więc moralny dylemat związany z oszukiwaniem ludzi. Natomiast Carrère wrócił do tematu oszustwa i kłamstwa, obecnego w jego twórczości już od czasu „Przeciwnika”. W tym celu większą uwagę skupił na odczuciach samej autorki – tak jak czyni we własnych książkach reportażowych. „Florence uważała, że ​​jej nastroje i skrupuły nie są interesujące. Jeśli o mnie chodzi, to żadna tajemnica, że mam tendencję do stawiania siebie w centrum wydarzeń. To sprawiło, że filmowa główna bohaterka, ​​Marianne Winckler, jest rodzajem hybrydy, skrzyżowaniem Florence i mnie samego” – wyjaśnia Carrère.

Emmanuel Carrère

Ponieważ film oparty jest na autentycznych wydarzeniach, reżyserowi zależało na tym, aby efekt końcowy wypadł prawdziwie. Dlatego też w „Między dwoma światami” obok Juliette Binoche występują nieprofesjonalni aktorzy mieszkający na co dzień w Caen. Co więcej, dwie postacie z książki zagrały siebie: to brygadzistka na promie Nadège (w rzeczywistości nazywa się Evelyne Borée) i Justine, która wyprawia pożegnalne przyjęcie po odejściu z pracy (Emily Madeleine).

Castingi do filmu trwały około czterech miesięcy. Aby oswoić obsadę z kamerą i pracą na planie, przez następne pół roku zbierano się w studiu regularnie, improwizowano, poznawano się nawzajem. Jak podkreśla Carrère, dzięki temu wywiązała się naturalna więź niczym w trupie teatralnej. „Stopniowo ci ludzie, którzy nie mieli nic wspólnego ze światem aktorskim, a nawet ideą aktorstwa, zaczęli odkrywać metodę pracy i siebie nawzajem. Juliette dołączyła w ostatniej chwili, pozostali czekali na nią z niewielką rezerwą, zastanawiali się, jaka będzie ta wielka gwiazda” – relacjonuje Carrère.

Aktorka szybko zdobyła serca pozostałych członków obsady. „Juliette wniosła ogromny wkład, godząc się działać na tym samym poziomie, co inni. Wiedziałam, że jest niesamowitą aktorką, ale zaskoczyła mnie jej pokora i szczodrość. (…) Wszystko wypadło naturalnie i przyjaźnie” – wyjaśnia Carrère. „Mogę szczerze powiedzieć, że Juliette Binoche kierowała aktorami przynajmniej w tym samym stopniu co ja, nie dając im jednak instrukcji, ale niejako grając obok nich” – doprecyzowuje.

Carrère zastosował ciekawą konfigurację operatorów. W pewnym sensie połączył swoje dwa poprzednie filmy. Zatrudnił bowiem nie tylko Patricka Blossiera, który realizował zdjęcia do „Wąsów”, ale także Philippe’a Lagniera, który był autorem zdjęć w „Powrocie do Kotielnicz”. „Lagnier nie jest operatorem w filmach fabularnych, lecz dokumentalistą. Przyzwyczajony jest do pracy na własną rękę, ewentualnie z inżynierem dźwięku. Zaproponowałem mu więc następujący układ: z jednej strony ma obsługiwać drugą kamerę na planie w dość standardowy sposób, kiedy kręcimy sceny z kilkoma postaciami lub w określonych sceneriach, aby zaoszczędzić czas. Z drugiej strony oczekiwałem od niego czegoś jeszcze: powiedziałem mu, żeby podczas zdjęć, gdy nie będzie pracował jako drugi kamerzysta, przeszedł się wokół i zarejestrował, na co ma ochotę. Nie chciałem oglądać tych ujęć, nie chciałem, żeby widzieli je także producenci, chciałem je odkryć w fazie montażu. Nazwaliśmy ten materiał 'sekretnymi ujęciami’. Ostatecznie Philippe zarejestrował czterdzieści takich 'sekretnych ujęć’. Powiedział, że byłby szczęśliwy, gdyby udało się umieścić w filmie jedno lub dwa. Tymczasem ostatecznie wykorzystaliśmy dwadzieścia cztery! Są niesamowicie piękne” – przyznaje Carrère.

„Między dwoma światami” możecie już oglądać w polskich kinach. Dystrybutorem filmu jest Aurora Films.

[am]
fot. © Christine Tamalet

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: film