Ekranizacja powieści „Player One” Ernesta Cline’a ? filmowy hołd dla popkultury lat 80. w reżyserii Stevena Spielberga

3 kwietnia 2018


6 kwietnia do polskich kin wchodzi film „Player One” na podstawie bestsellerowej powieści Ernesta Cline?a pod tym samym tytułem. Obraz w reżyserii Stevena Spielberga to pełen akcji i spektakularnych efektów hołd dla popkultury lat 80.

Nieco ponad 30 lat temu wydawało się niemal nie do pomyślenia, że będzie można zalogować się na komputer, stworzyć własny profil ? prawdziwy lub nie ? i łączyć się z ludźmi z całego świata w czasie rzeczywistym. A co, jeśli za kolejne 30 lat będzie można zalogować się, przybrać postać własnego awatara ? prawdziwego lub nie ? i spotykać się z innymi ludźmi w niczym nieograniczonym wirtualnym świecie? Z pewności zrodzi to wiele nowych możliwości, ale też i zagrożeń.

Właśnie na tym założeniu Ernest Cline oparł swoją bestsellerową powieść „Player One”. Akcja książki rozgrywa się w 2045 roku, kiedy ludzie będą mieli możliwość wejścia do cyfrowego uniwersum zwanego OASIS, w którym chodzi się, gdzie się chce, robi się to, co się lubi i jest się tym, kim lub czym chce się zostać. Biorąc pod uwagę, że całą populację nękają problemy związane z bezrobociem, biedą, przeludnieniem, jak również poczucie totalnej beznadziei, wielu ucieka w wirtualny świat, w którym może wieść niezwykłe życie za pośrednictwem swojego awatara.

Cline zdradza, że inspiracją dla tej historii były doświadczenia z czasów jego młodości: „Pierwotny pomysł zrodził się w oparciu o grę wideo firmy Atari Adventure, w której jako pierwszej ukryto tzw. easter egga ? twórca gry, Warren Robinett, utworzył w niej tajne pomieszczenie ze swoim imieniem i nazwiskiem. Wtedy po raz pierwszy znalazłem w wirtualnym świecie coś, co zostało tam ukryte przez jego twórcę. Było to istotne doświadczenie, które utkwiło mi w pamięci. Uwielbiałem też twórczość Roalda Dahla, a szczególnie książki o Willym Wonce. Któregoś dnia pomyślałem: 'A co, gdyby Willy Wonka był projektantem gier komputerowych, a nie producentem słodyczy?’. Zacząłem rozmyślać o wszystkich zagadkach i łamigłówkach, które mógłby zostawić po sobie ten ekscentryczny miliarder, aby znaleźć godnego siebie spadkobiercę, i wiedziałem, że to był dobry trop”.

Ekscentrycznym miliarderem Cline’a został James Halliday, wyalienowany współtwórca OASIS. W czasie swojego życia oferował on ludziom ucieczkę od rzeczywistości. Cały świat żył w jego śnie. Gdy zmarł, nie miał spadkobierców, więc postanowił dać im przyszłość, w którą mogli spoglądać z nadzieją ? grę w grze z nagrodą w postaci jego ogromnej fortuny i całkowitej kontroli nad OASIS. Zostawił po sobie konkurs: pierwsza osoba, która sprosta trzem wyzwaniom, za każde z nich otrzymując klucz, a następnie odnajdzie niespodziankę ukrytą gdzieś w OASIS, odziedziczy cały jego majątek. Jak można się domyślać, każdy próbuje odnaleźć easter egga, wśród nich główny bohater historii, Wade Watts. Wygrana zmieniłaby wszystko, dlatego Wade poświęca każdą wolną chwilę na odszyfrowywanie wskazówek, aby być ? jak mówi jego wezwanie bojowe ? „pierwszy przy kluczu, pierwszy przy eggu”. Kiedy Wade natrafia na klucz do pierwszego zadania wraz z grupą przyjaciół, zwanych Wielką Piątką, odkrywa, że stawką jest coś o wiele cenniejszego niż pieniądze. Gigantyczna korporacja IOI próbuje zdobyć OASIS, aby przejąć całkowitą kontrolę nad wszystkim. W desperackim wyścigu po największą nagrodę przeciwko sobie ma tysiące konkurentów. Ta coraz bardziej zaciekła rywalizacja wkrótce przenosi się z OASIS do świata rzeczywistego?

Zainteresowanie książką „Player One” za oceanem było ogromne już wtedy, gdy została wydana po raz pierwszy w sierpniu 2011 roku. Nie tylko spełniła pokładane w niej oczekiwania, ale przekroczyła je w spektakularnym stylu. Niekwestionowany przebój okupował listę bestsellerów „New York Timesa” przez ponad 100 tygodni, a prawa do edycji zagranicznych sprzedano do ponad 50 krajów.

Czytelników ujęły nie tylko losy bohatera i wspaniała przygoda, ale też mnóstwo nawiązań do popkultury. Prawie wszystkie z tych nawiązań przywodzą na myśl ducha konkretnej dekady, z którą Cline czuje się silnie związany ? lat 80. XX wieku. „Halliday stworzył swoją grę w oparciu o rzeczy, które uwielbiał. Zafascynowało mnie to, bo zdałem sobie sprawę, że jego zainteresowania mogłyby odzwierciedlać moje. Lata 80. XX wieku ukształtowały mnie jako człowieka, ponieważ właśnie wtedy byłem nastolatkiem. Wtedy też dostałem pierwszą konsolę do gier i pierwszy komputer stacjonarny. Był to także początek ery internetu” ? wyjaśnia pisarz. „Zastanawiałem się, czy przypadkiem książką nie będą zainteresowane wyłącznie osoby w moim wieku, które tęsknią za tamtą dekadą” ? kontynuuje. „Jednak tak się nie stało, ponieważ odnosi się ona do sposobu, w jaki żyjemy obecnie. Większość z nas ma nie tylko prawdziwą tożsamość, ale również tę wirtualną w postaci profili w mediach społecznościowych. I, podobnie jak w przypadku awatarów w książce, można je kształtować w taki sposób, w jaki chcielibyśmy, aby postrzegali nas inni”.

Plany dotyczące ekranizacji powieści pojawiły się na długo przed tym, zanim znalazła się ona na sklepowych półkach. Na ponad rok przed wydaniem przeczytał ją producent Donald De Line. „Przeczytałem książkę i stwierdziłem, że jest fantastyczna. Myślę, że przedstawiona w niej historia przemawia do tak wielu osób z różnych powodów. Każdy jest w stanie znaleźć w tym świecie coś, z czym się identyfikuje. Nie trzeba być graczem, bo można odnieść się do ludzkich aspektów i drogi, którą musi pokonać Wade Watts, aby stać się bohaterem w tej opowieści” ? mówi.

Scenarzystą filmu został Zak Penn, z którym Cline’a spotkał się już wcześniej przy okazji innego projektu związanego z grami komputerowymi (chodziło o film dokumentalny o upadku Atari). „Kiedy Zak dołączył do projektu, napisał niesamowity scenariusz, w którym uchwycił ducha mojej powieści, a zarazem dostosował opisaną w niej historię do potrzeb ekranizacji. Był też na tyle miły, że konsultował ze mną każdą wprowadzoną przez siebie zmianę. To jego scenariusz zainteresował Stevena do takiego stopnia, że reżyser przeczytał książkę” ? zapewnia Cline.

Skoro scenariusz był już gotowy, nadszedł czas, aby znaleźć reżysera projektu. „Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że potrzebujemy znakomitego twórcy filmowego, zarówno pod względem wizualnym, jak i narracyjnym, a jednocześnie reżysera, który nie boi się korzystać z najnowszych zdobyczy technologii. Steven Spielberg oczywiście spełnia te wszystkie kryteria. Bez wątpienia zawsze będzie na szczycie twojej listy, ale, patrząc realnie, jaka jest szansa, że uda ci się go zwerbować?” ? mówi De Line. „Czasami dobrze jest pomarzyć, więc powiedziałem: 'Jasne, dajmy scenariusz Spielbergowi’. A on od razu go przeczytał i stwierdził, że mu się podoba” ? uśmiecha się.

„Przysłali mi książkę i scenariusz, który przeczytałem najpierw. Byłem całkowicie zafascynowany ideą zestawienia tych dwóch światów. Później przeczytałem książkę i naprawdę się wkręciłem, bo okazała się tak głęboka i wielowymiarowa. Przedstawiony w niej świat był tajemniczy, przerażający i dostępny… Kupili mnie!” ? potwierdza Spielberg. „Myślę, że Ernest Cline to wizjoner, który opisał przyszłość wcale nie tak odległą od kierunku, w jakim dzisiaj podąża rozwój wirtualnej rzeczywistości”.

Cline przyznaje, że udział Spielberga w projekcie był, jak sam to ujął, „czymś więcej niż spełnieniem marzeń”. Tym bardziej, że uważał reżysera za jedno z największych źródeł inspiracji przy tworzeniu książki. „Trudno jest określić, jak wielki wpływ twórczość Stevena Spielberga wywarła na moje życie i zainteresowania. Jednak nie mógłbym napisać 'Playera One’, gdybym w młodości nie miał stałego dostępu do jego filmów. Tak jak w przypadku każdego, kto dorastał jako fan produkcji z lat 70. i 80. XX wieku, twórczość reżysera przeniknęła na stałe do mojego życia. Duża jej część wpłynęła na kształt opowiedzianej przeze mnie historii oraz sposób, w jaki zdecydowałem się ją napisać. Dowody na to można znaleźć w całej książce” ? mówi Cline.

Kluczową kwestią dla twórców filmu przenoszących powieść na ekran było uszanowanie materiału źródłowego, jak również rzeszy jego fanów. „Niestety każda książka musi przejść proces adaptacji, jeśli ma trafić na duży ekran. Myślę, że udało nam się wydobyć z niej odpowiednie elementy, aby opowiedzieć naprawdę piękną historię” ? twierdzi Spielberg. „Byliśmy zmuszeni połączyć i poprzestawiać wiele rzeczy na potrzeby filmu, ale udało nam się zachować oryginalny charakter mojej opowieści” ? zapewnia Cline. „Kiedy fani książki pytają mnie o film, mówię im, żeby się nie martwili. Ja przestałem się martwić w dniu, w którym do projektu dołączył Steven Spielberg”.

Jedna ze zmian dotyczyła samego reżysera. „W książce znalazło się wiele odniesień do filmów, które wyreżyserowałem lub wyprodukowałem w latach 80. Nie chciałem jednak, aby ta produkcja była odzwierciedleniem mojej osoby z tamtego okresu. Zostawiliśmy kilka nawiązań, ale skupiliśmy się głównie na kultowych pozycjach ze świata kultury stworzonych przez innych twórców filmowych, artystów, projektantów mody i muzyków z tego okresu” ? tłumaczy Spielberg.

Produkcja przesunęła granice technologii filmowych, a Spielberg nawiązał współpracę m.in. ze specami od efektów wizualnych z ILM oraz Digital Domain, aby zabrać widzów do fantastycznego świata OASIS. Połączono technologię motion capture, grę aktorską i animację komputerową. Aby jeszcze bardziej podkreślić wyraźny kontrast między OASIS i bardziej naturalistycznym prawdziwym światem, Spielberg nakręcił sceny rozgrywające się w realu na taśmie, podczas gdy sceny w wirtualnym uniwersum zrealizowano cyfrowo. „Czułem się, jakbym kręcił cztery filmy naraz” ? mówi reżyser.

Mimo że Spielberg pracował już z wykorzystaniem technologii motion capture na planie filmów „Przygody Tintina” i „BFG: Bardzo Fajny Gigant”, w przypadku „Playera One” wkraczał na nieznany teren nowatorskiej technologii VR jako narzędzia do reżyserowania ujęć w płaszczyźnie wirtualnej. W goglach VR i ze słuchawkami w uszach mógł obejrzeć całkowicie cyfrowy plan zdjęciowy i zaplanować ujęcia. „Każdy plan zdjęciowy w OASIS jest wirtualny, więc stworzyli dla mnie awatara, który pozwalał mi chodzić w przestrzeni i oglądać konkretne plany zdjęciowe. Kiedy już się zdecydowałem, w jaki sposób będę kręcił każdą sekwencję, prosiłem aktorów, aby ubrali gogle umożliwiające im zapoznanie się z otoczeniem. W innym przypadku grasz po prostu w dużym, białym pokoju z wycelowanymi w ciebie cyfrowymi kamerami. Stanie pośrodku pustego planu zdjęciowego i usilne próby wyobrażenia sobie tego, co tam jest, utrudniają sprawę zarówno aktorom, jak i reżyserowi. Dzięki goglom nie musieliśmy nic wymyślać. Trzeba było tylko zapamiętać wygląd otoczenia widzianego wcześniej w technologii motion capture” ? wyjaśnia.

Mimo dokonującego się postępu, Spielberg podkreśla: „Nigdy nie kręcę filmów ze względu na technologię. Wykorzystuję ją jedynie po to, aby opowiedzieć lepszą historię. Technologia służy temu, aby ułatwić tworzenie tego rodzaju produkcji, jednak później powinna zniknąć, aby widz mógł się w pełni skoncentrować na fabule i bohaterach”. Reżyser podsumowuje: „Chciałem, aby ten film był (…) przygodą. Chciałem stworzyć film, w którym tempo akcji jest tak szybkie, że pęd powietrza rozdmucha widzom włosy, kiedy będą gnali na spotkanie przyszłości”.

W produkcji zagrali Tye Sheridan („X-Men: Apocalypse”, „Uciekinier”), Olivia Cooke („Bates Motel”), Ben Mendelsohn („Łotr 1. Gwiezdne wojny ? historie”, „Bloodline”), T.J. Miller („Deadpool”, „Dolina Krzemowa”), a także Simon Pegg (filmy z serii „Mission: Impossible”) oraz Mark Rylance („Most szpiegów”, „Dunkierka”). Spielberg ponownie zaprosił do współpracy członków ekipy filmowej pracującej na planie „Mostu szpiegów”, w której znaleźli się operator Janusz Kamiński („Lista Schindlera”, „Szeregowiec Ryan”), scenograf Adam Stockhausen („Grand Budapest Hotel”), montażysta Michael Kahn („Poszukiwacze zaginionej Arki”), a także projektantka kostiumów Kasia Walicka-Maimone („Kochankowie z Księżyca”). Muzykę do filmu napisał kompozytor Alan Silvestri (filmy z serii „Powrót do przyszłości”, „Forrest Gump”).

Poniżej możecie zobaczyć zwiastun filmu „Player One”, który wchodzi na ekrany polskich kin 6 kwietnia:

Od 4 kwietnia w księgarniach znajdziecie pierwowzór literacki Ernesta Cline’a. Książka ukazała się pod szyldem imprintu Feeria Young.

fot. Jaap Buitendijk – ? 2017 Warner Bros. Entertainment Inc.

Tematy: , , , , ,

Kategoria: film